wtorek, 31 maja 2016

Niewiedza jest moim sprzymierzeńcem.

Życie jest wielką tajemnicą, a jakiekolwiek próby rozszyfrowania jej, czy poznania nie mają żadnego sensu, gdyż mała cząstka wszechświata, w swej ograniczonej formie, nie jest w stanie pojąć wielkiego planu, nie zmieniając swojej perspektywy. Zmiana perspektywy - ludzie wierzą tak bardzo w rzeczywistość form, że czegoś podobnego nie są w stanie przyjąć do wiadomości, przez co zamykają sobie drzwi już na samym początku wędrówki. Skutkiem czego, jesteśmy świadkami tego, jak wielu znawców życia, próbuje nam sprzedać swój produkt opatrzony opakowaniem: "To ja wiem czym jest życie. Każdy inny to oszust." Co robi przeciętny człowiek? Najgorszą możliwą rzecz, tj. opowiada się za tym znawcą, za którym opowiadają się jego rodzice, sąsiedzi, znajomi, a w ostateczności cały kraj i większa część świata, bez jakiegokolwiek wglądu w to, co znajduje się pod opakowaniem. Nie wiem – to jest najlepsza odpowiedź na wszystkie dręczące nas pytania dotyczące życia i jego celu. Może ono nie ma większego celu, może wędrówka jest sama w sobie celem. Nie wiem. Niewiedza jest moim sprzymierzeńcem. Jeżeli nie będę próbował na siłę szukać odpowiedzi na pytania, które w gruncie rzeczy nie są istotne, gdyż w żaden sposób nie zmienią mej podróży, to w odpowiednim momencie życie da mi odpowiedź na wszystko. Życie stanie się dla mnie odpowiedzią nie wymagającą pytania.  

piątek, 6 maja 2016

Życie

"Życie samo w sobie nie jest ani dobre, ani złe; jest miejscem na dobro i zło, wedle tego, czym je zapełnicie."

środa, 20 kwietnia 2016

Precatio

Nie umiem dukać ich reguł, ni słuchać ślepo drążonych przykazań. Nie widzę w tym sensu, lecz jeśli rzeczywiście tego wymagasz – przepraszam.
Widziałem na ich ścianach obrazy Twojej światłości, choć przestrzegałeś by nie próbować zamykać Cię w formę, lecz jeśli rzeczywiście to zbliża Cię do nich – przepraszam.
Widziałem złotem ociekające domy, choć im mówiłeś, że Twoje królestwo nie z tego świata, lecz jeśli to czyni Cię większym – przepraszam.
Widziałem pomniki próbujące ująć Twą wielkość, które są raczej dowodem upadku i próżnej swawoli, lecz jeśli to miałeś na myśli – przepraszam.

Bywałem w świątyniach usłanych ku czci Twojej, lecz Ciebie tam nie było.
Słuchałem Twych kapłanów, mówiących jakby nie o Tobie, jakby w ogóle Cię nie znali, jakby mało kto spotkał się z Tobą.
Przypięli Ci łatki, nałożyli maski, tłumacząc Twój zamiar, chcąc pojąć Twą wielkość – zamknęli w pudełku.
A gdy im rzekłem: Daleko do Niego wam, nie znacie Go wcale. Więcej mnie o Nim uczą drzewa i ptaki, kamienie i rzeki. Więcej Go w lasach, na łąkach, śród kwiatów pachnących, niż w waszych świątyniach i księgach. Lepiej go pozna niemowlę niż mędrzec. - Śmiali się ze mnie, głupcem nazwali, pogaństwa wyznawcą.

Widzę zupełnie inaczej to wszystko, każde Twe słowo jakoby błędnie ktoś czytał, lecz za każdym razem, gdy staram się dociec, pokazać im – czuję się bratem Syzyfa.
Serce mi krzyczy, że nikt Cię nie chce już słuchać, bo każdy już zdanie ma wyrobione o Tobie. Każdy Cię jakoś nazwał, określił, zaszufladkował, przyswoił, zapomniał.

Czy w nich tkwi choroba, czyś sam tak ich splątał, że miast pojąć Twą wielkość, wciąż spory toczą o Twe imię. Serce im umysł przesłonił, a każdy się czuje Twą prawą ręką, każdy słuszności swej dowieść zamierza. Dokąd to zmierza i jaki w tym cel mam? Czyś wygnał mnie śród nich, czym na to zasłużył, czy lekcja to dla mnie, czy kara?

Ich oczy mówią o wiele więcej, niż ich frekwencje w kościołach. Zgoła odmienne sny mają ich serca, niż usta głoszą, wszystko robią na opak. Wciąż tak niewiele ich dzieli od prawdy, wciąż są tak bliscy, podobni do Ciebie, lecz póki tak krążą, ani przez moment nie dotykając Twojej światłości, póty ślepcami zostaną i nic ich nie spotka, prócz życia w niewoli.

To wszystko nie tak jest, ktoś błędnie to poskładał, zmysły postradał, przesłonił je pieniądz i zwyczajna pycha. 'Co łaska' wyznacza dziś miarę zbawienia, gdzie szukać mają zrozumienia owieczki, co pędzą gdzieś ku samozagładzie, skoro ramiona Tych, co tu mieli nieść światło w Twe imię, ku tej zagładzie ich, celowo lub całkiem przypadkiem, stanowczo prowadzą? I jeśli się mylę to wybacz po stokroć, lecz stokroć już wolę być wyrzutkiem płynącym na autorskich błędach, niż błędy próżności po innych powtarzać.

I sam już nie wiem, czy to z braku pokory, czy przez wzgląd na nią właśnie, szukam Cię w kwiatach i drzewach i potokach górskich i nie umiem Cię znaleźć w zastałych dogmatach. I sam już nie wiem, czy przez brak z Tobą łączności to wszystko, czy właśnie przez wzgląd na Twe błogosławieństwo, szukam Cię gdzie indziej niż wszyscy, z innej perspektywy.

I przyznam Ci szczerze, że wierze inaczej, tak naturalnie, bo lubię swoimi chodzić ścieżkami, czuć na własny sposób i kąpać się w takiej niewiedzy, niż wierzyć, że bałwochwalcze wyznania uczynią mnie lepszym.

Nie wiem, gdzie leży prawda, ale wiem gdzie mieszkasz – w świętych księgach Cię nie szukam, lecz na dnie własnego serca. To w nas tkwi źródło, gdzieś tam głęboko, gdzieś pod tą powłoką. To przez to staliśmy się Tobie tak bliscy i to nas z wszelakim łączy jestestwem. I choć ciężko to pojąć, gdyż ego nas trzyma w żelaznych ryzach, to czuję gdzieś tam głęboko, że to wszystko czego słuchałem, to czego uczono mnie i czym napierano, to wszystko jedynie z przypadku jest, na niby. Bo któż z tych malutkich mógł zamysł Twój pojąć. Każdy to własnym zmierzył rozumem, każdy, na swój cel, znacząco wypaczył.
I wydało swe plony jałowe ziarno, dalekie wciąż będąc od swych protoplastów. Dalekie wciąż będąc od tego, o czym prawi, czy bawi się nami celowo? Czy jest w tym jakiś zamysł, czy handel uwagą złożonym jest kłamstwem? Kto trzyma pieczę, by nieokiełznaną została moc, która w nas drzemie? Moc, która nas czyni równymi Tobie. Czy Tobie to nie w smak, czy Ci nie na rękę? Nie wierzę.

Wierzę zaś w szczere świata spełnienie, kimkolwiek jesteś, kimkolwiek jesteście – jesteśmy równi, podobni do siebie. Wy i My przez tożsame idziemy krainy. Trochę inaczej, wszak w tym jest piękno, że śród tylu różnic, łączy nas jedność.

I ogrom życia już tak nie przeraża, gdy czujesz życiem się w pełnej krasie. I nie tracisz nic, gdy tracisz wszystko i Bogiem jesteś i Jego dziedzictwem.


sobota, 16 kwietnia 2016

'Pewnego razu Chuang Tzu - wielki mistrz tao - miał sen. Śniło mu się, że jest motylem, fruwającym to tu, to tam. W trakcie snu nie był świadom swojej osobowości, był po prostu motylem. Gdy się zbudził, świadomość bycia człowiekiem powróciła.
"Czy to człowiek śnił, że jest motylem, czy motyl śni, że jest człowiekiem?" - spytał sam siebie mistrz.'

'Dwóch mężczyzn dyskutowało o fladze łopoczącej na wietrze.
- Tak na prawdę wiatr się porusza - twierdził pierwszy z nich.
- Nie, to flaga się porusza - zaprzeczał drugi mężczyzna.
Mistrz zen, który przysłuchiwał się rozmowie, w pewnej chwili przerwał im: - Ani flaga, ani wiatr się nie poruszają. To umysł się porusza.'

niedziela, 10 kwietnia 2016

Pod zieloną spoczął opoką ten, który wyrzekł się świata,
ten, który niósł grozę i zachwyt pospołu,
ten, który sztukę ze śmiercią zeswatał.

Zbratał się z ogniem,
z duchami rozprawiał,
a z ludzi uczynił podwale swej chwały.

W małych bił mieczem,
w wielkich rozumem,
równymi ich czyniąc w ramionach końca.

Od słońca pochodził,
do słońca gonił,
Wędrówkę swą miląc dźwiękami agonii.

I po nim szli wielcy,
źli do szpiku kości, lecz prości,
a każdy swój kunszt w próżności roztrwonił.

I po nim byli też tacy,
co z ludzi krew zlali jak z naczyń
i ziemię okryli szkarłatną purpurą.

Lecz nikt nie był równy,
nikt godzien nie był,
brzydoty odziać królewską szatą.

Tylko on jeden,
on jeden dumny,
zmysły postradał, na korzyść sztuki.

Nie było ręki, ni takiej mocy,
co mu tu mogła skrzyżować plany.
Pól wielki namiestnik wschodzącego słońca
i tylko Chin nie zdołał poruszyć.

Zabrała go miłość, co śmiercią się zwała,
romans ich czyniąc trwałym po wieki.
W spełnieniu wszystko mu odebrała,
wraz z ostatnim tchem i ruchem powieki.
...
Tak piękny jest umysł szaleńca,
jak daleko posuną jego zapędy.
Tak daleko człekowi jest do zwierzęcia,
jak pięknie próbuje udawać.

czwartek, 7 kwietnia 2016

"...Znajduję się w sytuacji człowieka, który stojąc na balkonie obserwuje chaotyczne i niedające się przewidzieć zachowanie tłumu zebranego z jakiejś wielkiej okazji. Jedne grupy spotykają się i łączą, inne mieszają się ze sobą, a potem rozpadają. Nagle pojawił się jakiś obiekt zainteresowania i cały tłum zaczyna zmierzać w jednym kierunku tylko po to, żeby za chwilę znowu się rozpełznąć. Jakiś mówca gromadzi na moment garstkę słuchaczy. Tu i tak konflikty polityczne i personalne stają się zaczynem tumultu. A potem następuje rzeź i zniszczenie, choć okresami pojawiają się również zdrowy rozsądek i twórcze działanie."

Sir Olaf Caroe

czwartek, 24 marca 2016

"W Europie mają zwyczaj pisać o ludziach pustyni, że są zacofani, nawet skrajnie zacofani. Nikt nie pomyśli, że tak nie wolno sądzić o ludach, które w najstraszniejszych dla człowieka warunkach umiały przetrwać tysiąclecia, wytwarzając typ kultury najbardziej cennej, bo praktycznej, pozwalającej całym narodom istnieć i rozwijać się, podczas gdy w tym samym czasie wiele cywilizacji osiadłych upadło i zniknęło z ziemi na zawsze." 

"Człowiek jest tu postawiony w sytuacji bardziej kategorycznej niż jego brat żyjący w strefie umiarkowanej i dlatego przyczyny wojen są tu głębsze i, chciałoby się powiedzieć, bardziej ludzkie niż w Europie, gdzie historia zna wojny wszczynane z tak błahych powodów, jak obraza majestatu, spór dynastyczny czy mania prześladowcza panującego. Na pustyni przyczyną wojny jest chęć życia, człowiek musi zaczynać wojnę, ponieważ musi żyć, człowiek rodzi się od razu zaplątany w tę sprzeczność."

Ryszard Kapuściński - Kirgiz schodzi z konia

piątek, 18 marca 2016

Mam cichy plan uciec - od świata uciech, od świata, który w gruncie rzeczy, sam siebie nie rozumie.
Giniemy w tłumie - rodzimy się jako malutkie tryby, machiny, której przez całe życie nie potrafimy dostrzec.
Chciałem was ostrzec, lecz chyba zabrakło mi siły, a moje chęci muru więzienia nie strawiły.

Rzucają wam wolność trzy razy dziennie - w ramach oddziału zamkniętego.
Karmią twe ego -  nakarm swe ego - możliwości są niespożyte.
Więzienie to tak wielkie, że nadal nieodkryte - skażone bytem - tu nawet woni liter nie da się znieść.

Każą ci biec i wtedy biegniesz - przyjmujesz cudzy cel.
I z każdym dniem jest ciebie jakby mniej - życie staje się jakby złe.

Wciąż mamy wybór - naturalną skłonność do wielkich czynów.
Nienaruszalną możność, by obrać inny azymut. 

Więc zamiast tonąc w bagnie przepychu.

Pielgrzymuj.

wtorek, 9 lutego 2016

To nie ja się uczę życia,
to życie uczy poprzez mnie się,
życie mnie niesie, 
w krainę doznań i uniesień,
w krainę dobra, które pnie się
do krainy Boga,
stamtąd pochodzę. 

czwartek, 4 lutego 2016

Cytatytytytyty

"Tu o twierdzenia się rozchodzi bardziej, niż o ludzkie serca."

"Poszukiwanie wiedzy jest samo w sobie tak ważnym celem, że nie wymaga zewnętrznych uzasadnień."

"Jedyne diabły, które istnieją na świecie, biegają w naszych sercach. Właśnie tam należy stoczyć bitwę."

"Religia przyszłości będzie kosmiczną religią, która powinna odrzucić ideę Boga osobowego, a także unikać dogmatów i teologii."

"Możesz być, robić i mieć wszystko, czego pragniesz."

piątek, 22 stycznia 2016

Oto ja – człowiek, autor swych nieszczęść i cierpień.
Wszystkiego co złe na tym świecie,
każdej łzy kropli przelanej i krwi.
Oto ja – człowiek, okupant ziemi, która daje mi żyć.
Nieszczęście bywa jedynym nauczycielem,
co uczy rozróżniać samotność i osamotnienie.
Niesie ukojenie w czasach okupacji naszych umysłów,
w świecie, który udławił się swoją wolnością.

poniedziałek, 11 stycznia 2016

Mistrza Yody mądrości zapamiętania warte

"Strach to ciemna strona mocy. Strach wiedzie do gniewu, gniew do nienawiści, nienawiść prowadzi do cierpienia."

"Zaiste cudowny umysł dziecka jest."

"Przywiązanie prowadzi do zazdrości. Cieniem chciwości jest ono. Pozbywać się wszystkiego ucz się, co boisz stracić się."

"Musisz poczuć otaczającą cię moc."

"Och, wielkiego wojownika, hmm? Wojna nikogo wielkim nie czyni."

"Niesamowity wszechświat jest."

"Pozostawiony nikt nie będzie."

"Wokół nas jest to, co potrzebujemy, aby wygrać."

"Rozmiar to nie wszystko. Mniejsi w liczbie jesteśmy, ale więksi w umyśle."

"Aby dotrzeć do celu, prostą drogą nie pójdziemy."
"Nie jesteśmy w stanie zrozumieć siedemdziesięciu procent świata, tak jak szympansy nie są w stanie zrozumieć dziewięćdziesięciu procent świata. Zostało nam jeszcze bardzo dużo do nauczenia się. Rzeczywistość jest cudowna, magiczna. Kieruje się zasadami, które nie mają charakteru naukowego. Rzeczywistość nie jest naukowa."

Alejandro Jodorowsky

piątek, 1 stycznia 2016

Zamknąłem się w sobie, brodząc w labiryncie myśli,
mimo otwartych powiek, miniony czas mi się przyśnił.
Czas się wyczyścić – nie higienicznie – czuję podskórnie,
czas się wyczyścić, bo coś wyglądam nieszczególnie.
I że tak ujmę tę ujmę za rzecz chwilową,
to jednak szlag niech mnie trafi, jeśli spróbuję na nowo.
Bo wszak wyborów każdy jest swych następstwem,
to nie dla sprawy swej, miałkiej tutaj przyszedłem.
I jest w tym zamysł ściślejszy i większa misja,
więc niechaj twoja, nie moja, wypełni się wizja.

sobota, 26 grudnia 2015

Czas jest fikcją.
Nie ma go, nie drażni.
Płochliwy wytwór mej wyobraźni.
Efekt dualny i prefekt dwóch jaźni,
nie straszny mi, nie martwi.

Czasu nie ma,
jest Teraz.
Co zawsze istniało, nie może umierać.
To teatr.
Karuzela.

Nie ma początku, więc czym jest koniec?
Nie gonię, nie tonę.
Stronię od tykania komend.
Dzwonek! Czas to fenomen.
Bączek iluzji, z fantazji polewą.
Teraz - to co innego.

Spokój i bezruch pośrodku nieładu.
Śród mroku pewność, stabilność i radość.
Lekkość, co miłość prosi do tańca,
śpiewy i salwy ku czci wybrańca.
Boskość oddana w imię jedności,
ocean czasu w kropli wieczności.
Ja i ona to wieczność,
nieśmiertelność.
Jestem jej częścią, toteż nią jestem.
Kiedy jej nie ma, nie mogę istnieć.

Matko i córko, wieczności kochanko,
tyle Cię ceni tylko ten, który dostrzegł.
Tyle Cię wielbi tylko ten, który widzi,
I tylko ten Ciebie godny,
który przy Tobie trwać będzie.

piątek, 25 grudnia 2015

Nie chcę nazywać, szukać znaczeń, nie chcę już wiedzieć.
Nie chcę mieć racji, nie szukam uwagi, nie potrzebuję przytakiwaczy.
Nie chcę posiadać, w tyle mam status swój, 
bo jeśli się wstydzę to nie przed wami, ale za was.
Nie chcę normalnym być, gdy tak pięknie jest kąpać się w czystym szaleństwie.
Nie chcę już chcieć nawet.
Czuć. Ot, cały sekret.

O okłamywaniu siebie

Doszedłem do perfekcji
w stawianiu celów,
stawiam je sobie jeden po drugim,
tak w kółko, tak ciągle,
niezwykle zawzięcie,
z uporem maniaka,
nic z nimi nie robię,
po prostu je stawiam.
Tak w kółko.

wtorek, 22 grudnia 2015

"Nie ma na świecie niczego tak świętego, żeby nie było narażone na świętokradztwo, lecz rzeczy boskie nie są mniej wzniosłe przez to, że istnieją ludzie, którzy godzą w wielkość, nie mogąc jej jednak naruszyć, gdyż znajduje się ona daleko poza ich zasięgiem. Nie to jest nienaruszalne, w co nikt nie godzi, lecz to, co nie podlega uszkodzeniu."

"Nihil in rerum natura tam sacrum est, quod sacrilegum non inveniat, sed non ideo divina minus in sublimi sunt, si exsistunt qui magnitudinem multum ultra se positam non tacturi appetant; invulnerabile est non quod non feritur, sed quod non laeditur."

"Broń posterunku, który ci wyznaczyła Natura! Jaki to posterunek? - pytasz. Prawdziwego człowieka."

"Assignatum a natura locum tuere. Quaeris quis hic sit locus? Viri"

SŁOWOTWÓR.8

Dziś każą nam płacić w imię Twoje,
choć jedyne co niesie wartość, to imię Twoje,
krew przelana w imię Matki.
Podeszwy trą swe w barwy flagi,
którą ktoś krył swym ciałem niegdyś,
bez rozumienia rangi sprawy,
każą nam kłaść się wśród poległych.
My jeszczem żywi, choć wciąż uśpieni,
wzajemnie sobie tak wmawiamy,
iż przejawem jest wolności,
to nasze braterskie przepychanie.

Uczą nas moralności żmije,
dzieląc i kłócąc między sobą.
Motylki nocne i krwiopije,
co mogły usnąć już, a broją.
Diabły, posłańce dawnych czasów,
co już strawiły własny ogon.
Loże starych arystokratów,
którzy nam wymyślili wolność.
Do tego stopnia poczuwając władni,
żeby nam wszystko móc odebrać.
Strachem przed śmiercią chcą nas karmić,
byśmy o życie mieli żebrać.

Lecz zapomnieli z jakiej ziemi
i poprzez jakie czasy kroczym.
My przez ojców tak nauczeni,
śmierci bezczelnie śmiać się w oczy.
I pókim zamkniem je na dobre,
to jeszcze krwi wam napsujemy,
zdrajce obleśne, wiarołomce,
nie damy wyrwać się z korzeni.
Tak doświadczeni jak nikt jeszcze,
wolności nigdy nie okupił,
cierpieniem które pali serce,
w imię miłości, ludzi.

niedziela, 13 grudnia 2015

SŁOWOTWÓR.7

Stary słowotwór

Błazny,
zawżdy każdy z was brzmi uwagi niewarty.
Na kolana karły.
Zostawcie artyzm, artyzmu bękarty.
Banda osłów, co chciała stworzyć własną Helladę,
gdzie wasze nogi bose, w doniosłe progi Aten.
Odłóżcie pióra.
Zdrajcy ideałów.
Zasługi wasze to bzdura,
współtwórcy banału.
Umarł król, tron stoi pusty.
Zapomnieli o nim..
Śród ryków gnuśnych, zapomnieli o swym stwórcy.

Są każdym wokół,
krzycząc: “po prostu sobą”.
Tak bardzo chcieliby,
a po prostu nie mogą..

Poeci

poniedziałek, 7 grudnia 2015

Cytatytytyt

  • "Kto rzeczywiście pragnie wymyślić coś nowego, nie może nie być szalonym."

  • "Rzeczywistość fizyczna jest bardziej stanem śmierci, niż sama śmierć jest w sobie, ze względu na ograniczenia, jakie sobie stawiacie."
  • "Nauka to fikcja, nie da się bowiem z poziomu naukowego zrozumieć zamysłu Boga."

  • "Żyjemy w nowym systemie, ale posługujemy się schematami typowymi dla tego starego."

  • "Ludziom o wiele łatwiej przychodzi sprawianie innym przykrości, niż uśmiechnięcie się do kogoś."

  • "Najdziwniejsze w dziwności jest to, że jest dziwna tylko dlatego, że odbiega od normalności, która jest niczym innym, jak dziwnością powieloną przez większą liczbę ludzi."

  • "Żadna religia nie jest ważniejsza, niż ludzkie szczęście."
"Nie ma żadnej potrzeby, żebyś badał przeszłość, którą w sobie nieświadomie nosisz. Wystarczy, że przejawia się ona w postaci myśli, emocji, pragnień, reakcji czy przytrafiających ci się zdarzeń zewnętrznych. Całą potrzebną ci wiedzę na jej temat i tak wydobędą trudne sytuacje, które napotkasz tu i teraz. Jeśli zaczniesz grzebać w przeszłości, stanie się ona bezdenną otchłanią, niewyczerpanym złożem, Być może wydaje ci się, że potrzebujesz więcej czasu, aby zrozumieć przeszłość lub się od niej uwolnić - innymi słowy, że przyszłość kiedyś w końcu uwolni cię od przeszłości. Otóż jest to złudzenie. Od przeszłości może cie bowiem uwolnić jedynie teraźniejszość. Nie uwolnisz się od czasu, mnożąc czas. Zwróć się ku potędze Teraźniejszości. Ona jest kluczem.

Co to takiego, potęga Teraźniejszości?

Jest to po prostu potęga twojej własnej obecności - twojej świadomości, wyzwolonej spod władzy form myślowych.
Rozpraw się więc z przeszłością na poziomie teraźniejszości. Im większą uwagą zaszczycasz przeszłość, tym więcej dodajesz jej energii i tym bardziej rośnie ryzyko, że zbudujesz z niej sobie "ja". Nie zrozum mnie źle: skupiona uwaga ma zasadnicze znaczenie, ale nie darz nią przeszłości jako takiej. Zajmij się teraźniejszością - swoim dzisiejszym postępowaniem, dzisiejszymi reakcjami, nastrojami, myślami, emocjami, lękami i pragnieniami. To one są zawartą w tobie przeszłością. Kiedy potrafisz być dość przytomny, żeby je wszystkie obserwować - nie krytycznie, ani analitycznie, lecz bezstronnie - znaczy to, że rozprawiasz się z przeszłością i rozpuszczasz ją mocą swojej obecności. Nie zdołasz odnaleźć siebie, zgłębiając przeszłość. Uda ci się to, gdy zapuścisz się w teraźniejszość."

Eckhart Tolle - Potęga Teraźniejszości

niedziela, 6 grudnia 2015

Co było twoim największym rozczarowaniem?

Ostatnio natknąłem się na niezwykle ciekawe pytanie, które poruszyło mą pamięcią, przy okazji skłaniając do pewnych przemyśleń. Pytanie brzmiało: Co było Twoim pierwszym, poważnym rozczarowaniem?

Zazwyczaj, na tego typu pytania, szukamy odpowiedzi powierzchownych, tj. nieudana randka, niespełniona miłość, przegrana w finale Ligi Mistrzów ulubionej drużyny, nie taki prezent, jakiego oczekiwaliśmy. Ja jednak postanowiłem temat ugryźć z nieco innej perspektywy, czy to przez wzgląd na moją odmienność, czy to z czystej satysfakcji, by raz jeszcze móc dopiec swojej rasie. 

Otóż, w moim przypadku, pierwszym, poważnym rozczarowaniem okazał się człowiek. Z perspektywy dwudziestu kilku lat spędzonych na tym świecie, w tym wcieleniu, stwierdzić mogę, że człowiek nie tylko był pierwszym rozczarowaniem, człowiek był, jest i zapewne będzie największym moim rozczarowaniem, który z kolei stanowi źródło wszelkich innych.

W domu wpajano mi potrzebę bycia dobrym, czynienia dobra lub raczej nie czynienia zła innej osobie. Jako dziecko wierzyłem w świat, który w mojej wyobraźni wykreowali rodzice. Świat, w którym ludzie są dla siebie przyjaźni, chcą współpracować dla wspólnych korzyści, nigdy kosztem drugiej osoby. Uczono mnie pomagać bezinteresownie, rozumieć i współczuć. Byłem dzieckiem beztroskim, rzec by można naiwnie szczęśliwym. Pozwalano mi rozwijać się tak jak chciałem oraz myśleć i działać tak jak to warunkowała moja natura. Do czasu.

Pierwsze rozczarowanie człowiekiem przyszło w szkole, kiedy to nauczyciele okazali się być kimś zupełnie innym, niż tego oczekiwałem. Nie próbowali rozwijać moich umiejętności, nie słuchali moich pytań, nie pozwalali wybiegać poza opracowany odgórnie system nauczania. To ja miałem słuchać tego, co oni mają mi do powiedzenia, musiałem rozumieć niebotyczne stosy bzdur, a co gorsza zaśmiecać nimi swój umysł, który dotąd pozostawał nieskażony piętnem zbędnych informacji. Miałem słuchać, przepisywać i powtarzać, by następnie ku ich uciesze recytować nic nie warte regułki lub życiorysy osób, których istnienia nawet nie byli mi w stanie udowodnić. To rozczarowanie ma także drugie dno, które dostrzegłem będąc już daleko poza systemem nauczania. Dlaczego tak wielką wagę przykłada się do tego, abyśmy poznawali życiorysy królów i dyktatorów, przebiegi wojen i wiele nieistotnych rzeczy, a nie skupia się na zorganizowaniu umysłu młodego człowieka? Chciałbym się uczyć o tym jak mogę sprawić, żeby świat był lepszy, jak mogę się uleczyć, albo jak osiągnąć zamierzony cel, nie interesuje mnie natomiast kim był Napoleon. To tak jakby ktoś celowo próbował zaśmiecać mój umysł, a wszystko to po to tylko, by zadowalać czyjeś niespełnione ambicje, podbijać statystyki, którymi każdy wychowawca mógł się potem chwalić, by ostatecznie otrzymać świstek papieru świadczący o tym, że byłem dobrą i posłuszną papugą.

W późniejszym czasie takich momentów rozczarowań było dużo. Zbyt dużo. Wszystkie kręciły się jednak w okół człowieka i jego egotycznej potrzeby udowadniania sobie samemu i wszystkim dookoła, że to właśnie on ma racje. On, czyli ja, czyli Ty, czyli nikt. Wszystkie rozczarowania wynikają z całkowitego niezrozumienia praw rządzących wszechświatem, praw natury, naszego przeznaczenia i naszej natury. Ujmując to językiem szkolnym - praca pt: "Cywilizacja człowieka" jest, najzwyczajniej w świecie, nie na temat.


Porzucić formę

Czasem przełamać się tak ciężko, gdy wirus zaniechania krąży wokół nas.
Mimo to wstań, by w świecie zakłamania stworzyć nowy ład.

(...)
Porzucenie utożsamienia z formą, postrzeganą w kontekście życia społecznego, jest punktem zwrotnym, a zarazem wyjściowym do wszelkich zmian, które od tej pory spotykać będę już nie jako uczestnik zdarzeń, lecz ich baczny obserwator. Odrzucenie połączenia jest świadomym wyborem, oddzielającym to co prawdziwe, od tego co fikcyjne. Ażeby nieść na ustach pieśń istnienia, nie mogę popadać co rusz w okowy nieistnienia - iluzji, która kusi za każdym razem gdy tylko na nią spojrzeć, więc aby świadomie odmówić pokusy, należy nauczyć się spoglądać na świat oczyma duszy, narząd wzroku traktując jedynie jako wskazówkę.
W momencie wyjścia poza formę cielesną i wszelkie schematy, które są do niej przypisane, czuję się jakbym zrzucił ze swego serca ogromny ciężar, który już nie jest mi szkodliwy, a którego pozbycie się wyzwala nieopisany spokój. Znika strach, czas nie ma znaczenia, zmienia się wszystko, choć pozornie wszystko pozostaje na swoim miejscu. Zaczynam dostrzegać przestrzeń, czuć to co znajduje się w okół mnie. Czuję swoje ciało.

Przemiana jest niewiarygodna. Każdy mój ruch jest pełniejszy, każdy krok pewniejszy, czuję więcej, dociera do mnie więcej bodźców, czuję otoczenie. Dostrzegam swoje myśli i potrafię je kontrolować. Ego nie przestało istnieć, w pewien sposób mocno ograniczyłem jego możliwości, nie wpływa na mnie odkąd dostrzegłem, że nim nie jestem.

Nie ma wcześniej, ani później. Jest tylko to, co jest. Ciężko ubierać to w słowa, gdyż wydają się być one zbyt małe, zbyt nieprecyzyjne, by zobrazować to co czuję.

Nie można służyć Bogu i mamonie, tak jak nie można żyć w iluzji i szukać prawdy. Popełniałem wiele błędów, próbując znaleźć to, co koniec końców znalazło mnie samo, w momencie, w którym wydawało mi się, iż moje położenie jest tragiczne. Najciemniejsza godzina jest tuż przed świtem.

To dopiero początek długiej drogi. Jeśli rzeczywiście w nią wyruszę i nie pozwolę znów wtrącić się do lochu i zawierzyć iluzji, to będzie to początek wielkiej rzeczy. Pragnę nieść pieśń wieczności, lecz muszę pierwej stać się jej godzien. Niech więc to, co tu zapiszę stanie się swoistym dziennikiem, który pomoże mi wytrwać w mym postanowieniu i uczynić ze mnie na powrót tego, kim jestem.

Proszę wszelkie siły wszechświata oraz tego świata, w którym akurat się znajduję, by dopomogły mi w mojej misji, aby stać się godnym, jednym, wspólnym, aby powrócić do domu ojca i znów scalić się ze źródłem. Niechaj pomogą mi stać się silnym, nauczyć kontrolować swą moc, dostrzegać niedostrzegalne ludzkim okiem, czuć niewyczuwalne ludzkim węchem i słyszeć niesłyszalne ludzkim uchem. Niechaj pozwolą mi wyjść poza pieczęć ludzką i stać się kosmicznym światłem. Niechaj sprzyja mi nurt życia, pomagając kontrolować moje demony, a wszystkim zapytaniom, wahaniom i powątpiewaniom pozwoli usnąć snem nieprzerwanym.  
(...)

sobota, 5 grudnia 2015


"Dzięki temu, co przeżyłem, wiem, że śmierć ciała i mózgu nie oznacza końca świadomości, a doświadczenie człowieczeństwa wykracza poza grób. Co ważniejsze, doświadczenie to trwa pod okiem kochającego Boga, któremu zależy na każdym z nas, w miejscu, do którego zmierza cały wszechświat i wszystkie zamieszkujące go istoty. 
Miejsce, w którym się znalazłem było jak najbardziej realne. Realne do tego stopnia, że to raczej życie na ziemi,do którego wróciłem, powinienem uznać za sen. Co wcale nie oznacza, iż nie cenię życia, które jest mi dane tu i teraz. Cenię je nawet bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Cenię je, ponieważ dopiero teraz dostrzegłem je w prawdziwym kontekście.
Życie doczesne nie jest pozbawione sensu, lecz z naszej perspektywy tego nie widzimy, przynajmniej na co dzień."

Eben Alexander - Dowód

czwartek, 3 grudnia 2015

"Mechanizm, który sprawia, że świadomość jest w swoim działaniu skrępowana czasem, tkwi głęboko w ludzkiej psychice. My tutaj zajmujemy się jednak czymś, co stanowi element gruntownej przemiany, jaka właśnie się dokonuje w zbiorowej świadomości kuli ziemskiej i dalszych rejonów: otóż świadomość ta budzi się ze snu o materii, formie i oddzieleniu. Następuje kres czasu. Rozbijamy klisze umysłowe, które przez całe eony dominowały nad ludzkim życiem i spowodowały niewyobrażalny bezmiar cierpień. Nie używam tu słowa "zło". Lepiej powiedzieć "nieświadomość" lub "niepoczytalność".

Eckhart Tolle - Potęga Teraźniejszości
"Dzikość przemawia do znudzonych lub zniechęconych - ludźmi i ich dziełem. Nie tylko pozwala ona uciec od społeczeństwa, ale jest idealnym stanem dla romantycznych jednostek, aby mogły ćwiczyć kult, jaki mają dla swej duszy. Samotność i swoboda, naturalne w głuszy, stwarzają idealny nastrój - melancholii lub egzaltacji."

Robert Nash - Wilderness and the American mind

SŁOWOTWÓR.6

Ból istnienia

Jestem naiwny, wiem to - mimo to nie jak większość,
jak Emoto widzę piękno, w każdym calu, w każdej kropli.
Żyję w utopii. Jestem lupą kreatora, radioodbiornikiem stwórcy,
a mimo tego, wśród ryków gnuśnych nadal gubię się jak głupcy,
wciąż jestem pusty, chcąc wypełniać świat życiodajną praną,
ja chce się uczyć, ale nie tego co wciąż narzucano mi.
Nie chcę nauczycieli, tych którzy nigdy nie wiedzieli, a wykreowali świat ten,
pragnę być jak ten, który tu był przede mną, wskazując drogę wam,
niezrozumiany – to on był drogą, tak jak każdy z was.
Taki był plan i tak nas wiedzie ewolucji ścieżka,
nie chcę już żyć światem, który nigdy nie miał miejsca.
Nie bawi mnie cywilizacja piekła, chcę być spokojny tak jak Eckhart,
dać ludziom wiarę i nadzieję, a przy tym samemu uwierzyć,
że to co teraz tu się dzieje, musi dziać się żeby świat był lepszy.
To pierwszy etap zrozumienia, wieczny lot ku słońcu,
to nie odwrót, ale powrót do domu praojców.

Jak mają nie kłamać dzieci karmione kłamstwem?
Jak chcemy bić o prawdę się w świecie skażonym fałszem?
Ile pragnień trzeba spełnić, ile wierzeń trzeba ziścić,
żeby poczuć się już pełnym i nie szerzyć nienawiści?
Ile wierzeń musi zginąć, aby w końcu ujrzeć prawdę
i co zdarzyć musi się, by uwolnić się od zmartwień?
Co tu dzieje się naprawdę i jak mówić mam już łatwiej
i jak prościej do was dotrzeć, abyście zechcieli dostrzec?

środa, 2 grudnia 2015

Dlaczego mnie o tobie w szkole nie uczyli? - Nikola Tesla

Ten serbski naukowiec wizjoner, żyjący w latach 1856 – 1943, jest twórcą ponad tysiąca różnych wynalazków, które zrewolucjonizowały nasz świat. Tesla był idealnym przykładem kogoś, kto przyszedł na Ziemię, żeby pomóc ludzkości się rozwinąć. Miał wizje, za każdym razem kiedy zamykał oczy. Mówił o rzeczach, których w jego czasach nie potrafiono słuchać. O niektórych jego wynalazkach i teoriach, naukowcy dzisiejszych czasów nie śmieliby śnic. Wymyślił m.in. silnik elektryczny, transformatory wysokiego napięcia, zegar elektryczny, baterię słoneczną, elektrownie wodną. Wymyślił ideę mikroskopów elektronowych, laserów, telewizji, internetu, telefonów komórkowych oraz darmowej i bezprzewodowej energii. Był przekonany, że jest w stanie zbudować urządzenie, dzięki któremu możliwe będzie wywoływanie deszczów na pustyni i dostarczanie energii w każde miejsce na świecie bez użycia jakiegokolwiek nośnika, czy środka transportu, natychmiast.

Nikola Tesla z dziecinną łatwością tworzył projekty oryginalnych pomysłów, które szokowały wszystkie znane autorytety. Był niebywale uzdolniony, miał wyjątkowy instynkt i dar przewidywania. Uchronił wielu swoich przyjaciół od nieszczęśliwych wypadków, przy tym cały czas pozostawał skupiony na pracy. Mimo intensywnych i długoletnich prac, pozostawał w pełni formy i zdrowia, nie przeszkadzały mu żadne przeciwności losu, ani straty poniesione przez zawistnych konkurentów, słabo prezentujących się na jego tle. Skąd brała się jego niezwykła wiedza, wszechstronność i przede wszystkim niezłomna, niezachwiana chęć i energia do nieustannych badań. Jaki był jego sekret? Czy był nadczłowiekiem, za którego wielu go uważa, reprezentantem wyższej cywilizacji, który przybył, aby nam pomóc?

Naukowiec stwierdził, w jednym z wywiadów, że to nie on jest autorem wszystkich tych wynalazków. Kiedy jako dziecko stracił brata, zaczął tworzyć wizje świata, który znał, po to, aby zastąpić nimi wizje związane ze śmiercią bliskiej osoby. Po pewnym czasie wizje zaczęły porywać go do krain, których dotąd nie znał, mógł podróżować w swej wyobraźni po całym wszechświecie, spotykając różne przejawy życia, poznając ich i wiele się od nich ucząc. Naukowo określa się to mianem odmiennego stanu świadomości. Osoba znajdująca się w takim stanie, może dostrzegać to, co teoretycznie jest poza zasięgiem jej zmysłów, może przemieszczać się do różnych miejsc i epok, nie stawiając przy tym żadnych ograniczeń. Wykazano, że jest to moment, w którym w mózgu aktywuje się przednia część prawej półkuli oraz tylna część lewej.

Tesla opisywał te stany w sposób szczególny, jakby otworzyły mu się oczy i nagle mógł dostrzec więcej, niż dotychczas. Mój umysł był napięty do granic możliwości i w pewnym momencie, stało się coś nie do pomyślenia. Usłyszałem tykanie zegarka, oddalonego trzy pokoje ode mnie, muchy lądujące na stole, powtarzający się stukot w moich uszach. W ciemnościach miałem czułość nietoperza i byłem w stanie odnaleźć rzeczy, zwłaszcza, dzięki mrowieniu w czole. Promienie słoneczne uciskały mój mózg tak, że niemal mdlałem. Powóz przejeżdżający niedaleko wywoływał wstrząs całego mojego ciała. I nagle ujrzałem błysk, jakby miniaturowe słońce. I w tym słońcu prawdy ujrzałem samego siebie. To był stan absolutnego szczęścia. Moje myśli przepływały bez końca i ledwo udawało mi się utrzymać je w miejscu. Podobne stany świadomości miewa ponoć wielu wynalazców i odkrywców, jednak Tesla nauczył się wchodzić w nie wtedy, kiedy tego chciał. Kontrolował to i mógł korzystać z tego, w dowolny dla siebie sposób. Nauczył się całkowicie izolować swój mózg od dopływu zewnętrznych bodźców. Po uzyskaniu tego stanu pojawiały się wizje. Dostęp do tego stanu pozwalał mu posiąść wiedzę, która nie była nigdzie dostępna. Nie potrzebował modeli, prób, eksperymentów, ani rysunków technicznych, cały proces twórczy odbywał się w jego wyobraźni. Mój mózg to tylko odbiornik. We wszechświecie znajduje się rdzeń, z którego uzyskujemy wiedzę, siłę, inspirację.

Tesla zakładał, że istnieje źródło wszelkiej wiedzy i energii, z którym możemy się łączyć, z którego możemy czerpać, jeżeli nauczymy się jak to robić. Chciał, żeby każdy na świecie mógł mieć dostęp do tego źródła i doświadczyć tego co on. Planował stworzyć urządzenie, które pozwoliłoby przenosić ludzi w odmienny stan świadomości. Już pod koniec XIX wieku prowadził doświadczenia, w których przy pomocy instrumentów, poprzez oświetlenie odpowiednich pól organizmów żywych, ukazywał niewidzialną gołym okiem aurę. Był przekonany o tym, że każdy przejaw życia we wszechświecie posiada świadomość, a wszystko jest jednym organizmem.

Tesla powiedział kiedyś: Wojny będą trwały, dopóki nie zniknie fizyczna przyczyna ich nawrotów, którą jest w ostatecznym rozrachunku rozległość planety, na której żyjemy. Jedynie usunięcie dystansu w każdej dziedzinie - transmisji wiedzy, transportu ludzi i zasobów oraz transportu energii, pewnego dnia zapewni trwałość przyjaznych stosunków. To czego najbardziej teraz potrzebujemy, to bliższy kontakt pomiędzy ludźmi i społecznościami z całej Ziemi oraz zniesienie tego fanatycznego oddania ideałom narodowego egoizmu i dumy, co zawsze podatne jest pogrążyć świat w prymitywnym barbarzyństwie. Czyżby był na tyle wszechstronny, żeby móc przewidzieć obraz świata i kierunek jego rozwoju? To, jak będziemy się zabijać w imię wymyślonych zasad, pieniędzy i fikcyjnych wartości. To, jak rządy państw będą walczyć o dominację nad innymi.

Pewne jest, że Nikola Tesla widział nieco więcej niż mu ówcześni i chyba, jak sam mawiał, znacząco wyprzedzał swoje czasy. Był swoistym impulsem zesłanym po to, aby rozbudzić ospałą ludzkość. Niestety ludzkość nie raczyła w pełni skorzystać z jego możliwości, odpychając jego pomysły, skutecznie niszcząc jego badania i wynalazki oraz rozkradając pomysły i patenty. Egotyczny umysł triumfował nad szczerą chęcią szerzenia świadomości wśród szerszej grupy ludzi, a Tesla pozostał nieznanym szerszej społeczności ojcem nowoczesności.


Posiadanie zwierzęcia nie może równać się niewolnictwu

Spostrzegłem dziś pewną panią, która, będąc na spacerze ze swoim czworonożnym pupilem, w ramach czasu przeznaczonego na zabawę ze zwierzęciem, po prostu ciągnęła go za sobą na smyczy, podciągając go co chwilę z impetem, tak by szedł możliwie najbliżej jej. Ta scena nasuwa na myśl jedno pytanie: Czy posiadanie zwierzęcia to jawne i legalne niewolnictwo?

Odpowiedź jest oczywista. Wiele historii, z różnych dziedzin życia, udowadnia nam, że to, co jest zakazane w jednym przypadku, może być całkowicie legalne w innym.

Dzieje się tak, ponieważ nie dostrzegamy, że pozornie różne od siebie przejawy ludzkiej egzystencji, mają ten sam schemat, a co za tym idzie – wspólne źródło. I tak jest w przypadku posiadania i niewolnictwa. Zarówno jedno, jak i drugie zjawisko jest efektem przekonania o tym, że mam prawo stawiać swoje istnienie wyżej niż inne. To się kłóci z wszelkimi przejawami domniemanej moralności i równości jaką obdarzyło nas życie. Z moralnego punktu widzenia pani, którą spostrzegłem, nie różni się niczym od osób, które nabywały, lub nabywają niewolników. Pójdźmy krok dalej. 
Jeżeli posiadane przez nas zwierzę spłodzi potomstwo, którego my jesteśmy prawnymi właścicielami i jako takowi zdecydujemy o jego oddaniu lub sprzedaży innej osobie, to moralnie możemy stanąć ramię w ramię z handlarzami ludźmi. Teoretycznie nadal, jak cywilizowani ludzie, którzy kochają zwierzęta, wychodzimy ze swoim czworonogiem na spacer.


Tak drastyczny problem oczywiście nie dotyczy wszystkich. Nie każdy, kto posiada zwierze, nabył je z głupoty. Jest bardzo wiele przypadków, w których zwierzęciu naprawdę jest lepiej, będąc w ludzkiej niewoli. Ważne jest, żeby ta niewola w żaden sposób nie przypominała tego, z czego się wywodzi. Czyńmy więc, jeśli już decydujemy się na posiadanie zwierzęcia, jak najlepiej dla naszego przyjaciela czworonoga.
"Nikt nigdy nie szedł za swym dobrym duchem aż do końca. Rezultatem mogła być słabość ciała, lecz chyba nikt nie mógł powiedzieć, że tego żałuje, bo zyskiwał życie w zgodzie z zasadami wyższego rzędu. Jeśli witasz dzień i noc z radością, życie ma woń kwiatów i słodko pachnących ziół, jest bardziej płynne, gwiaździste, nieśmiertelne - to jest twój sukces. Największe zdobycze i wartości najtrudniej docenić. Łatwo wątpimy w ich istnienie. Zapominamy o nich. A one są najprawdziwszą rzeczywistością. Prawdziwym żniwem mego codziennego życia jest coś tak nieuchwytnego i nieopisanego, jak odcienie poranka czy wieczoru. To odrobina schwytanego gwiezdnego pyłu, fragment złapanej tęczy."

Henry David Thoreau - Walden, czyli życie w lesie

wtorek, 1 grudnia 2015

"Stan obecności można poniekąd przyrównać do czekania. Jezus w niektórych przypowieściach mówi o czekaniu, posługując się nim jako analogią. Nie chodzi mu jednak o zwykłe czekanie, znudzone lub zniecierpliwione, ono bowiem stanowi zaprzeczenie teraźniejszości: czekający skupia się na jakimś punkcie w przyszłości, a teraźniejszość jest dlań wyłącznie przeszkodą na drodze do upragnionego celu. Jezus mówi o czekaniu jakościowo odmiennym, wymagającym niezachwianej baczności: w każdej chwili coś może się wydarzyć i jeśli nie jesteś całkowicie przebudzony, całkowicie nieruchomy, przeoczysz to zdarzenie. W stanie tym uwagę twoją bez reszty pochłania Teraźniejszość, nie pozostawiając miejsca na marzenia, myśli, wspominki i spodziewania: ani odrobiny napięcia ani lęku - tylko baczna obecność. Jesteś obecny całym swoim Istnieniem, każdą komórką ciała. Twoje "ja", które ma przeszłość i przyszłość, twoja, by tak rzec, osobowość - prawie zupełnie znika. Nie tracisz jednak niczego wartościowego. W istocie nadal jesteś sobą. Tak naprawdę jesteś sobą bardziej, niż kiedykolwiek - a raczej dopiero teraz jesteś sobą w sposób całkiem autentyczny.

"Bądź jak sługa, czekający, aż wróci jego pan" - mówi Jezus. Służący nie wie, o której godzinie pan wróci do domu. Czuwa więc, baczny, gotowy, nieruchomy, żeby nie przeoczyć powrotu pana. W innej przypowieści Jezus wspomina o pięciu głupich (nieświadomych) pannach, które mają za mało oliwy (świadomości), żeby podtrzymać ogień w swoich lampach (wytrwać w stanie obecności), toteż nie są gotowe na spotkanie oblubieńca (Teraźniejszości) i nie dostają się na ucztę weselną (nie doznają oświecenia). Tym pięciu pannom przeciwstawia pięć panien mądrych, którym oliwy (świadomości) nie brakuje."

Eckhart Tolle - Potęga teraźniejszości

poniedziałek, 30 listopada 2015

SŁOWOTWÓR.5

Jesteśmy biedni, przez to, że ślepi, a nie biedni,
chcemy być święci, a wciąż nas żywi chleb powszedni.
Będziemy wielcy, jeśli zgubimy jarzmo tożsamości,
tak piękni w prostocie swojej złożoności.

Oddajemy wszystko za poczucie bezpieczeństwa,
będąc tak blisko, gubimy istotę człowieczeństwa.
Choć mamy we krwi boską energię świata,
tak wielu cierpi, zamiast miłością się obdarzać.

Próżno mi szukać ukojenia, więc pozostaję wyrzutkiem,
śród tych, co gwarantem istnienia, uczynili wszystko, co nieludzkie.
Wszystko co puste jest warunkiem powodzenia,
tu nad potrzebę rozumienia wybiega życie - gnuśne.

SŁOWOTWÓR.4

Lament paranoika

.
WYBACZ ZA MĘTLIK W MEJ GŁOWIE,
CO PĘTLI SIĘ W TĘCZY I MĘCZY MNIE SŁOWEM.
COŚ JĘCZY NIE POWIEM,
SPLOT WĘŻY NA GŁOWIE,
CO SPĘDZI NOC Z POWIEK,
DZIŚ MOC JEST PUSTKOWIEM.
NO CHODŹ, NIC NIE POWIEM.
TOĆ CHODŹ JESTEM W TOBIE..

CHODŹ ZE MNĄ W CODZIENNOŚĆ
LUB CIEMNOŚĆ NA CHWILĘ.
DAJ ZERKNĄĆ W NAMIĘTNOŚĆ,
CHODŹ ZE MNĄ NA CHWILĘ.
SKĄD W TOBIE ZAWZIĘTOŚĆ
I WROGOŚĆ MIEJ LITOŚĆ,
SKĄD W TOBIE POGARDY 
I FAŁSZU POJĘTNOŚĆ,
SKĄD W TOBIE WĄTPLIWOŚĆ,
CO DAJE CI SIŁĘ?
CHODŹ ZE MNĄ,
CHODŹ ZE MNĄ NA CHWILĘ.

..
POKONAŁEM MILĘ,
DAJ CHWILĘ NA WYLEW.
MAM ĆMY PRZED OCZAMI,
COŚ TLI SIĘ NAD NAMI,
TO SNY O NAS SAMYCH,
MY W NICH ZANIKAMY.
W ARKANY FAMY
UTKANY NASZ LOS,
DZIŚ ILUZJI BRAMY OTWIERAM,
OT CO!
ZACIERAM GRANICĘ,
JUŻ WIDZĘ RÓŻNICĘ,
PODBIJAM MÓWNICĘ
I ZACZYNAM KRZYCZEĆ:

INNY JAM ZGOŁA,
BO NIE ZDOŁAM MILCZEĆ.
ZMYSŁU STODOŁA
JUŻ PRZESTAŁA ISTNIEĆ.
PĘKŁY ŁAŃCUCHY,
ZARDZEWIAŁY KRATY,
W PYŁ OBRÓCIŁEM MENTALNE ZAŚWIATY,
ADRIATYK MYŚLI I MYŚLI UŁOMNOŚĆ,
CHODŹ ZE MNĄ, WYSIL SIĘ,
PORZUĆ PRZEZORNOŚĆ.

SŁOWOTWÓR.3

Niechaj gwiazdy mówią za mnie,
w rytm rozbrzmiewa cały kosmos.
Bądź pochodnią, co nie gaśnie,
źródła prawdy pozwól dotknąć.
Pozwól iskrą być nadziei
i złodziei bądź królową,
bądź miłością, co nie dzieli,
daj urodzić się na nowo.
Tworząc cię na nowo,
ci oddaję wolną rękę.
Cierpliwości owoc,
źródło namiętności we mnie.
Tańcz we mnie,
jak latarnia we mgle,
we mnie światłem bądź.
Prowadź mnie za rękę,
chcę być twoim instrumentem.

SŁOWOTWÓR.2

Etiologia lęku

Dałbym się pociąć, podpalić i posypać solą,
żeby cię dotknąć, ocalić i pobyć z tobą.
Chcieli mnie odciąć, omamić, uzależnić od rutyny,
ja jestem odtąd słowami  i tym, do czego dążymy.
Jestem przestrzenią w okół, alfą i omegą,
tak na proscenium bogów, skarcili moje ego.

Będziemy sypiać razem, chociaż się nie znamy,
to jest apogeum zdarzeń, które wciąż przed nami.
To jest mauzoleum wrażeń, vis a vis kostnicy marzeń,
choć zaczynam się od wewnątrz, zewnątrz czyni mnie obrazem.

Idę na układ z losem, otwarta furtka.
Na przekór przeciwnościom, z głuchą niepewnością jutra.
Życie zbyt krótkie jest - trzeba korzystać,
to pierwszy krok i pierwszy dzień z reszty życia.
To jest ta chwila, gdy serce zaczyna bić,
a ty choć skrępowany, na przekór chcesz dalej iść.
To jest ten moment, dla którego tracisz głowę,
eskapizm staromodny jest, altruizm to fenomen.

CYTATY.CYTATY.CYTATY

  • "Apokalipsa jest ujawnieniem czegoś ukrywanego przed większością ludzi, w epoce zdominowanej przez kłamstwo i błędne wyobrażenia."

  • "Poznaj siebie, a poznasz wszechświat i Boga."

  • "Myślę, więc nie istnieje. Istnieję tylko, gdy umysł śpi."

  • "Nie jesteś człowiekiem z duszą. Jesteś duszą tymczasowo zamieszkującą swoje ciało."

  • "Jeśli traktujemy zdobywanie wiedzy poważnie, musimy posiadać wolność podążyć tam, gdziekolwiek te poszukiwania nas zaprowadzą. Wolny umysł nie jest szczekającym psem, żeby przywiązywać go do 3-metrowej smyczy."

  • "Najpierw uwierzę, potem zobaczę. Nigdy odwrotnie."

  • "Miłość nie jest intelektualną koncepcją, czy moralną koniecznością, czy czymkolwiek innym. Jest emocją w tle, gdy ktoś jest podłączony do dostępnej energii we wszechświecie, która jest oczywiście energią Boga."

  • "Nie będzie pokoju, dopóki nie odnajdziemy go w sobie."

  • "Nie zmienię kierunku wiatru, ale mogę przestawić swoje żagle tak, aby dopłynąć do celu."

  • "W jakże majestatycznym wszechświecie żyjemy, gdzie pierwotne drobiny gwiazd tańczą do dźwięku świętej geometrii i rytmu serca, tworząc tak zawiłą świadomość."

  • "Jesteśmy odbiornikami informacji kosmosu."

  • "Jedno jest wszystkim, a wszystko jednym."

  • "Doskonałość nie bierze się z jednokrotnego czynu, lecz z przyzwyczajenia."

  • "Nic rzeczywistego nie może być unicestwione. Nic nierzeczywistego nie istnieje. Tutaj tkwi boski spokój."

  • "Twoimi jedynymi ograniczeniami są te, które sam sobie narzucasz."

  • "Najmroczniejsza godzina jest tuż przed świtem."

  • "Wszystko, co człowiek uważa za prawdziwe, może się takim stać."

  • "Otrzymanie tego, czego chcesz nie jest problemem. Problemem jest zdecydowanie czego chcesz."

  • "Pozwól formie, jaką przybrał ten moment, być... całkowicie."


sobota, 28 listopada 2015

"Nie rozumiemy języka własnego ciała. Ciało jest mądre, ma wiele tysięcy lat doświadczeń. Moje ciało zawiera w sobie doświadczenie mojego ojca i mojej matki i ich ojca i matki i tak dalej, stulecie po stuleciu, w ciągu których nasienie mego ciała rozwinęło się w to, czym jest. Ma swój własny język. Najpierw trzeba go zrozumieć."

OSHO - Siedem ciał człowieka, czyli rzecz o naturze snów

piątek, 27 listopada 2015

Ludziom coraz trudniej jest...

... zaufać
... uwierzyć
... pomagać
... uśmiechać się
... wychodzić z samochodów

SŁOWOTWÓR.1

Chodź ze mną, daj rękę, nauczę cię patrzeć
tak lekko jak patrzy niemowlę,
na świat pełen przeszkód,
na ludzi o sercach jakoby z azbestu,
na zespół urojeń, który ktoś nazwał prawdą.
Nad marność cię pani wyniosę wszelaką,
na zło tego świata nauczę spoglądać z nadzieją.
Śmiejąc się w głos damy upust pogardzie,
a fałszu i prawdy w tym będzie po grosz.
Choć pieści nas ziemia, przyzywa nieboskłon,
więc czemu oddamy uwagi swej moc?
Kłaść się będziemy i sypiać z gwiazdami,
by na koniec upaść, obrócić się w proch.
A gdy życie to w tło się zamieni dla innych,
znów ku gwiazdom ruszymy, tak wolni jak nigdy,
bez granic, bez ciał naszych, splątani u źródła.
I stojąc u progu królestwa swych przodków,
harmonii melodię zagramy na lutniach.
Chodź ze mną, bez wahań, życie weź na spół,
gdyż wedle praw świata, wymagam kontrastu.
"Spróbuj zauważyć, czy zdarza ci się narzekać - głośno albo tylko w duchu - na okoliczności, w których się znalazłeś, na to, co robią, bądź mówią inni, na otoczenie, sytuację życiową lub nawet pogodę. Narzekanie zawsze stanowi objaw braku zgody na to, co jest. Zawsze też niesie ze sobą nieświadomy ładunek negatywnej energii. Kiedy narzekasz, ustawiasz się w roli ofiary. Gdy natomiast rzeczowo wypowiadasz się w jakiejś sprawie, bierzesz ją we własne ręce. Zmień więc sytuację, przechodząc do czynów, bądź zabierając głos, jeśli to konieczne lub możliwe; możesz też wyjść z obecnego układu albo go zaakceptować. Każde inne rozwiązanie jest szaleństwem."

Eckhart Tolle - Potęga Teraźniejszości

Napoleon Hill - Przechytrzyć diabła

wtorek, 13 stycznia 2015

Dogmat "Ja"

Problem z wyimaginowaną formą "ja" należy rozpatrywać zarówno z perspektywy nauki, jak i duchowości. Świat zewnętrzny wmawia nam odrębność. My niestety mu w to wierzymy, myśląc, że jesteśmy odosobnionymi jednostkami, w żaden sposób ze sobą nie połączonymi. Musimy zrozumieć w końcu, że tego typu postrzeganie jest tożsame z wizją świata geocentrycznego. To, że poznaliśmy już i zrozumieliśmy tak wiele fascynujących zjawisk, które dzieją się we wszechświecie, nie oznacza, że od tej pory nie popełniamy już błędów. Kiedy spojrzysz na to z szerszej perspektywy, stwierdzisz, że popełniamy ich coraz więcej, przywiązując się do nich, przyzwyczajając i ulegając ich narkotycznemu działaniu. Jednym z takich narkotycznych dogmatów jest właśnie forma "ja", "mnie". Wydaje się, na pierwszy rzut oka, że nie ma w tym nic dziwnego. Nic dziwnego, że tego nie widzicie. Wszak jak wyjść z więzienia, jeżeli nie wiem, że w nim siedzę? "Ja" jest tylko i wyłącznie identyfikacją czegoś, co wielu określa mianem "ego". Twór ten, nazywany w niektórych kręgach diabłem lub po prostu naszą ciemną stroną, jest czymś, co pragnie utożsamienia się z jak największa ilością pustych form, po to by odwrócić naszą uwagę od prawdy, która niesie ze sobą boski nektar oświecenia.
Od dziecka wmawiano nam, że jesteśmy osobnymi jednostkami. Ja nazywam się X24, a moja siostra Y24. Gdyby w to miejsce wstawić ludzkie imiona, wszystko wyglądałoby w porządku, prawda? Ludzkie imiona to tylko nazwy, a spójrz jak wielką wagę do nich przywiązujemy. Od tego zazwyczaj się zaczyna, a potem karuzela wyimaginowanych doświadczeń zaczyna się rozpędzać. Wychowanie, szkoła, studia, praca, sukces, sława, to wszystko zmusza nas do myślenia tylko o sobie. Do myślenia indywidualnego. Jakbyśmy nie czuli się nawzajem i byli dla siebie obcy. Nawet wymyślone sztucznie więzy rodzinne, zmuszają nas do tego. To moja rodzina, a to już nie. Jesteśmy samolubni i egotyczni.

Ostatnimi czasy bardzo modne stało się poszukiwanie samego siebie. Młodzież przechodzi okres buntowniczy, bo chce wyrazić swoją oryginalność, ktoś inny porzuca oryginalność, w celu zrobienia oszałamiającej kariery zawodowej, licząc na to, że przyniesie mu ona spełnienie. Coraz więcej ludzi udaje, gra, stwarza pozory kogoś kim nie jest, po to by odnaleźć się wśród innych. Wszystko to jest efektem poszukiwania własnego "ja". Jeżeli przyjąć, że rzeczywiście jest ono tylko iluzją utożsamienia, to śmiało możemy powiedzieć, że coraz więcej ludzi poświęca się poszukiwaniom czegoś, co tak naprawdę nie istnieje. Śmieszne, ale prawdziwe.
Jakie są tego efekty?
Świat jest w totalnym chaosie i dezorganizacji. Zamiast współpracować, na wszystkich płaszczyznach rozwoju, stworzyliśmy globalny wyścig szczurów, w pogoni za kawałkiem sera, bo czymże więcej jest, w perspektywie wieczności, ten ziemski przystanek? Wyścig szczurów zamienił wspaniałą niegdyś krainę, określaną w wielu księgach jako raj, w nieszczęśliwy i nieudany eksperyment zawładnięcia świata przez człowieka. Dlaczego idąc do sklepu mam do wyboru dziesiątki powielających się produktów, które powodują zbędne zakłopotanie? Na półkach stoi pięć rodzai mleka, od różnych producentów, z których każdy uważa, że jest najlepszy. Dlaczego zamiast jeździć jednym rodzajem samochodu, mam do wyboru tysiące różnych, a przy tym nie stać mnie na większość z nich, a ich utrzymanie i ekologiczność pozostawia wiele do życzenia? Zamiast ogromnej liczby powielających swoje produkty firm, moglibyśmy stworzyć jedną, której produkt byłby tak unikatowy, że zniwelowałby poziom emisji zanieczyszczeń, tworząc rzeczywiście użyteczny i bezpieczny produkt. Nie potrafimy współpracować, a brak współpracy nigdy nie wróży nic dobrego. Zastanówmy się tylko, jak daleko moglibyśmy się rozwinąć, gdybyśmy znaleźli wspólny język, gdybyśmy potrafili rozmawiać i nauczyli się działać razem. Nie potrafiąc współpracować w świecie zewnętrznym, w żaden sposób nie dowiemy się jak współpracować w sferze ducha. Niektórzy z nas nadal nie wierzą, że jest to w ogóle możliwe. Cóż się jednak dziwić, skoro jesteśmy jak te statki na ocenie, dryfujące bez swojego kapitana. Takimi właśnie okrętami stajemy się, nazbyt wierząc w naszą odrębność i indywidualność. Egotyczny twór zawładnął naszymi umysłami, a my mu bezwładnie ulegamy, nie zauważając nawet w jakiej sytuacji się znajdujemy.

Dogmat "Ja"stworzył jeszcze jeden bardzo duży problem, którego niewiele osób na świecie jest świadomych. Wiara w naszą odrębność zamknęła nas w dosyć sztywnym, szarym i smutnym świecie, w którym każdy próbuje wygrać dla siebie jak najwięcej kosztem innych. To powoduje, że jesteśmy jako rasa, mimo swej ogromnej liczby, bardzo przewidywalni, mało skomplikowani. Ponadto z niebywałą łatwością można nami manipulować i kontrolować.


W gruncie rzeczy mamy niewyobrażalną moc i posiadamy umiejętność niewidzialnego kontaktu z każdą inną osobą na świecie, zamykamy się na właściwe postrzeganie świata. Brniemy bezwiednie w krainę fikcji, wymyśloną przez ograniczone umysły, nieznanych nam nawet, ludzi. Ulegamy komfortowi pozostawania wśród tłumu, nie wyróżniania się. Myślimy tak jak większość, przez co wierzymy w to co większość i jak większość dostrzegamy tylko wierzchołek góry lodowej.  

sobota, 3 stycznia 2015

Dualizm, czy monizm?

Rzeczywistość domniemana jest dualna. Mamy ciepło i zimno, dobro i zło, światło i mrok, a w końcu wiarę i naukę, które przez wiele wieków ze sobą rywalizowały, wypierając się nawzajem w szaleńczej walce o dominację. Dualizm zakłada istnienie dwóch równorzędnych sił, stron, które ze sobą rywalizują. Taką naturę świata uznaliśmy dawno temu za właściwą i takiej właśnie ulegamy.
Tymczasem, wyjaśniając przy okazji, dlaczego rzeczywistość nazwałem domniemaną, muszę sprostować i zanegować taki porządek rzeczy. Świat tylko z pozoru jest dualny, to co widzimy, co odczuwamy, to iluzja, którą mało kto potrafi dostrzec.

Właściwie nie istnieje takie zjawisko jak zimno. Odczuwamy różne natężenia ciepła, które wzrasta i maleje. Najniższa możliwa temperatura wynosi minus 273,15 stopni Celsjusza i określana jest zerem absolutnym, które jest niczym innym jak całkowitym brakiem ciepła. Mówiąc prościej zimno nie jest przeciwieństwem ciepła, lecz jego całkowitym deficytem. Podobnie jest w przypadku światła i mroku. Są różne natężenia światła, może być światło oślepiające, wręcz wypalające nam gałki oczne, mało dostrzegalne, lub całkowicie nie dostrzegalne. Wówczas możemy mówić o mroku, ciemności, która się jednak nie pogłębia i stanowi efekt braku światła. Analogicznie rzecz ujmując, zło również nie istnieje jako takie. Nie jest to siła równie mocna i konkurencyjna, co dobro. Jest to efekt całkowitego braku dobra lub inaczej, całkowitego braku boga.
Taki punkt widzenia rzuca całkowicie inne światło na postrzeganie wielu zjawisk i prawidłowości zachodzących w naszym życiu. Mimo wszystko, większość z nas cały czas wierzy w istnienie zimna, ciemności i zła, podobnie jak w to, że nauka i duchowość nie są w stanie działać na wspólnej płaszczyźnie. Owszem, przez wieki było to utrudnione, nie jednak z powodu odmiennych płaszczyzn funkcjonowania tych dwóch sfer, ale zbyt daleko idących, samolubnych i nieprzemyślanych, zazdrosnych dążeń osób, które przez lata wiodły prym, stanowiąc o rozwoju i aktualnym stanie nauki i duchowości. To przez zarozumiałych naukowców i kleryków, którzy uważali, że tylko oni mają rację, wyśmiewając i przeklinając innych, dziś mówimy o odkryciach naukowych, zapominając o odkryciach duchowych lub odwrotnie. To przez nich nie potrafiliśmy znaleźć konsensusu pomiędzy tymi dwiema latarniami rodzaju ludzkiego. Nie moglibyśmy bowiem nazywać się ludźmi, gdyby nie nasza wiara i nasz umysł, reprezentowane kolejno przez duchowość i naukę. Dlaczego więc dwie sfery, które świadczą o tym, kim podobno jesteśmy, nadal utożsamiane są jako osobne, oddalone od siebie światy?


Śmiem twierdzić, że nie powinno istnieć rozdzielenie na naukę i duchowość, są to po prostu dwie drogi wiodące do poznania, dlatego lepiej byłoby dla nas, gdybyśmy nauczyli się łączyć te dwie płaszczyzny, przy zachowaniu naturalnych praw rządzących wszechświatem, motywowani jedynie słusznymi celami i wizjami, dążyć do ciągłego rozwoju, nieustającej ewolucji, przy tym ciesząc się boską obfitością życia ziemskiego.

niedziela, 29 grudnia 2013

Czuwajcie, bo nie znacie dnia, ani godziny.

Czuwajcie, bo nie znacie dnia ani godziny. Godzina nadchodzi, a my zapomnieliśmy o czuwaniu, rozumianym jako bycie gotowym do przyjścia pana w każdej chwili, czyli bycia obecnym (świadomym) w każdej chwili, co jest równoznaczne z wieloma fantastycznymi doznaniami, po to aby w odpowiedniej chwili zrozumieć to co będzie. Jako globalna świadomość doświadczamy teraz rzeczy, których nie rozumiemy. Zauważamy, że tradycyjny sposób postrzegania zawodzi i szukamy nowych wyjaśnień, teorii. W końcu zadajemy sobie podstawowe pytania na temat wszechświata, istnienia nas jako rasy. W końcu zadajemy sobie to znamienite pytanie: Co to jest? Musimy nadrabiać zaległości, bo nie przygotowaliśmy się do egzaminu praktycznego, olewając teorię, której mieliśmy się uczyć przez całe nasze istnienie jako rasa. Mieliśmy wszystko podane jak na tacy, ale postanowiliśmy ulepszyć doskonałość. Napisano w biblii: „Przyszedł do swoich, a Ci go nie przyjęli.” Tak było z Jezusem i tak może być z tym co się teraz dzieje. Następuje, zapisane we wszystkich religiach, w świętych księgach, rozliczenie nas. Sąd ostateczny nie będzie wyglądał tak jak sobie go wyobrażaliśmy. Niektórzy nawet go nie zauważą.

Ponadto sformułowanie: "Czuwajcie, bo nie znacie dnia, ani godziny." nie jest zwrotem, czy przestrogą, tylko stwierdzeniem faktu, wskazówką, która ma nas naprowadzić na właściwy tor postrzegania. Rozkładając to zdanie na części otrzymamy "czuwajcie", co oznacza bądźcie obecni, świadomi w każdej chwili, natomiast reszta zdania "bo nie znacie dnia, ani godziny" w wolnym tłumaczeniu oznacza, "ponieważ nie ma czasu", co znów sprowadza nas do stanu obecności w każdej chwili. Nie ma czegoś, czego nie znamy, a skoro czegoś nie znamy, to tego nie ma. "Nie ma dnia, ani godziny" oznacza więc nie ma czasu, a skoro nie ma czasu to nie ma przyszłości, ani przyszłości, a skoro nie ma ani przyszłości, ani przeszłości, to obecna chwila jest wieczna i w tej wieczności pozostaje nam trwać.  Wieczność możemy również nazwać, błogosławieństwem, oświeceniem, rajem, nirvaną lub po prostu bogiem. Ludzie zwykli używać różnych dziwnych określeń. #nie utrudniaj


Nie jestem godzien abyś przyszedł do mnie? Jest to stworzona forma kontroli, która podświadomie wmawia ludziom, że wierzą w coś czego nie są godni. Wiąże się to z myśleniem, nie jestem godny świadomości, nie jestem godny trwania w chwili obecnej. Przez cały czas zaprzeczamy temu w co wierzymy, unicestwiając tym samym cud życia, czyniąc je mechanicznym. 

cyt. "Twoimi jedynymi ograniczeniami są te, które sam sobie narzucasz."

Namaste