sobota, 3 stycznia 2015

Dualizm, czy monizm?

Rzeczywistość domniemana jest dualna. Mamy ciepło i zimno, dobro i zło, światło i mrok, a w końcu wiarę i naukę, które przez wiele wieków ze sobą rywalizowały, wypierając się nawzajem w szaleńczej walce o dominację. Dualizm zakłada istnienie dwóch równorzędnych sił, stron, które ze sobą rywalizują. Taką naturę świata uznaliśmy dawno temu za właściwą i takiej właśnie ulegamy.
Tymczasem, wyjaśniając przy okazji, dlaczego rzeczywistość nazwałem domniemaną, muszę sprostować i zanegować taki porządek rzeczy. Świat tylko z pozoru jest dualny, to co widzimy, co odczuwamy, to iluzja, którą mało kto potrafi dostrzec.

Właściwie nie istnieje takie zjawisko jak zimno. Odczuwamy różne natężenia ciepła, które wzrasta i maleje. Najniższa możliwa temperatura wynosi minus 273,15 stopni Celsjusza i określana jest zerem absolutnym, które jest niczym innym jak całkowitym brakiem ciepła. Mówiąc prościej zimno nie jest przeciwieństwem ciepła, lecz jego całkowitym deficytem. Podobnie jest w przypadku światła i mroku. Są różne natężenia światła, może być światło oślepiające, wręcz wypalające nam gałki oczne, mało dostrzegalne, lub całkowicie nie dostrzegalne. Wówczas możemy mówić o mroku, ciemności, która się jednak nie pogłębia i stanowi efekt braku światła. Analogicznie rzecz ujmując, zło również nie istnieje jako takie. Nie jest to siła równie mocna i konkurencyjna, co dobro. Jest to efekt całkowitego braku dobra lub inaczej, całkowitego braku boga.
Taki punkt widzenia rzuca całkowicie inne światło na postrzeganie wielu zjawisk i prawidłowości zachodzących w naszym życiu. Mimo wszystko, większość z nas cały czas wierzy w istnienie zimna, ciemności i zła, podobnie jak w to, że nauka i duchowość nie są w stanie działać na wspólnej płaszczyźnie. Owszem, przez wieki było to utrudnione, nie jednak z powodu odmiennych płaszczyzn funkcjonowania tych dwóch sfer, ale zbyt daleko idących, samolubnych i nieprzemyślanych, zazdrosnych dążeń osób, które przez lata wiodły prym, stanowiąc o rozwoju i aktualnym stanie nauki i duchowości. To przez zarozumiałych naukowców i kleryków, którzy uważali, że tylko oni mają rację, wyśmiewając i przeklinając innych, dziś mówimy o odkryciach naukowych, zapominając o odkryciach duchowych lub odwrotnie. To przez nich nie potrafiliśmy znaleźć konsensusu pomiędzy tymi dwiema latarniami rodzaju ludzkiego. Nie moglibyśmy bowiem nazywać się ludźmi, gdyby nie nasza wiara i nasz umysł, reprezentowane kolejno przez duchowość i naukę. Dlaczego więc dwie sfery, które świadczą o tym, kim podobno jesteśmy, nadal utożsamiane są jako osobne, oddalone od siebie światy?


Śmiem twierdzić, że nie powinno istnieć rozdzielenie na naukę i duchowość, są to po prostu dwie drogi wiodące do poznania, dlatego lepiej byłoby dla nas, gdybyśmy nauczyli się łączyć te dwie płaszczyzny, przy zachowaniu naturalnych praw rządzących wszechświatem, motywowani jedynie słusznymi celami i wizjami, dążyć do ciągłego rozwoju, nieustającej ewolucji, przy tym ciesząc się boską obfitością życia ziemskiego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz