Dziś każą nam płacić
w imię Twoje,
choć jedyne co niesie
wartość, to imię Twoje,
krew przelana w imię
Matki.
Podeszwy trą swe w barwy
flagi,
którą ktoś krył swym
ciałem niegdyś,
bez rozumienia rangi
sprawy,
każą nam kłaść się
wśród poległych.
My jeszczem żywi, choć
wciąż uśpieni,
wzajemnie sobie tak
wmawiamy,
iż przejawem jest
wolności,
to nasze braterskie
przepychanie.
Uczą nas moralności
żmije,
dzieląc i kłócąc
między sobą.
Motylki nocne i krwiopije,
co mogły usnąć już, a
broją.
Diabły, posłańce
dawnych czasów,
co już strawiły własny
ogon.
Loże starych
arystokratów,
którzy nam wymyślili
wolność.
Do tego stopnia poczuwając
władni,
żeby nam wszystko móc odebrać.
Strachem przed śmiercią
chcą nas karmić,
byśmy o życie mieli
żebrać.
Lecz zapomnieli z jakiej
ziemi
i poprzez jakie czasy
kroczym.
My przez ojców tak
nauczeni,
śmierci bezczelnie śmiać
się w oczy.
I pókim zamkniem je na
dobre,
to jeszcze krwi wam
napsujemy,
zdrajce obleśne,
wiarołomce,
nie damy wyrwać się z
korzeni.
Tak doświadczeni jak nikt
jeszcze,
wolności nigdy nie
okupił,
cierpieniem które pali
serce,
w imię miłości, ludzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz