Czasem
przełamać się tak ciężko, gdy wirus zaniechania krąży wokół
nas.
Mimo to
wstań, by w świecie zakłamania stworzyć nowy ład.
(...)
Porzucenie
utożsamienia z formą, postrzeganą w kontekście życia społecznego, jest punktem zwrotnym, a zarazem wyjściowym do wszelkich zmian,
które od tej pory spotykać będę już nie jako uczestnik zdarzeń,
lecz ich baczny obserwator. Odrzucenie połączenia jest świadomym
wyborem, oddzielającym to co prawdziwe, od tego co fikcyjne. Ażeby
nieść na ustach pieśń istnienia, nie mogę popadać co rusz w
okowy nieistnienia - iluzji, która kusi za każdym razem gdy
tylko na nią spojrzeć, więc aby świadomie odmówić pokusy,
należy nauczyć się spoglądać na świat oczyma duszy, narząd
wzroku traktując jedynie jako wskazówkę.
W momencie
wyjścia poza formę cielesną i wszelkie schematy, które są do
niej przypisane, czuję się jakbym zrzucił ze swego serca ogromny
ciężar, który już nie jest mi szkodliwy, a którego pozbycie się
wyzwala nieopisany spokój. Znika strach, czas nie ma znaczenia,
zmienia się wszystko, choć pozornie wszystko pozostaje na swoim
miejscu. Zaczynam dostrzegać przestrzeń, czuć to co znajduje się
w okół mnie. Czuję swoje ciało.
Przemiana
jest niewiarygodna. Każdy mój ruch jest pełniejszy, każdy krok
pewniejszy, czuję więcej, dociera do mnie więcej bodźców, czuję
otoczenie. Dostrzegam swoje myśli i potrafię je kontrolować. Ego
nie przestało istnieć, w pewien sposób mocno ograniczyłem jego
możliwości, nie wpływa na mnie odkąd dostrzegłem, że nim nie
jestem.
Nie ma
wcześniej, ani później. Jest tylko to, co jest. Ciężko
ubierać to w słowa, gdyż wydają się być one zbyt małe, zbyt
nieprecyzyjne, by zobrazować to co czuję.
Nie można
służyć Bogu i mamonie, tak jak nie można żyć w iluzji i szukać
prawdy. Popełniałem wiele błędów, próbując znaleźć to, co
koniec końców znalazło mnie samo, w momencie, w którym wydawało
mi się, iż moje położenie jest tragiczne. Najciemniejsza
godzina jest tuż przed świtem.
To dopiero początek długiej drogi.
Jeśli rzeczywiście w nią wyruszę i nie pozwolę znów wtrącić
się do lochu i zawierzyć iluzji, to będzie to początek wielkiej
rzeczy. Pragnę nieść pieśń wieczności, lecz muszę pierwej stać
się jej godzien. Niech więc to, co tu zapiszę stanie
się swoistym dziennikiem, który pomoże mi wytrwać w mym
postanowieniu i uczynić ze mnie na powrót tego, kim jestem.
Proszę
wszelkie siły wszechświata oraz tego świata, w którym akurat się
znajduję, by dopomogły mi w mojej misji, aby stać się godnym,
jednym, wspólnym, aby powrócić do domu ojca i znów scalić się
ze źródłem. Niechaj pomogą mi stać się silnym, nauczyć
kontrolować swą moc, dostrzegać niedostrzegalne ludzkim okiem,
czuć niewyczuwalne ludzkim węchem i słyszeć niesłyszalne ludzkim
uchem. Niechaj pozwolą mi wyjść poza pieczęć ludzką i stać
się kosmicznym światłem. Niechaj sprzyja mi nurt życia,
pomagając kontrolować moje demony, a wszystkim zapytaniom, wahaniom
i powątpiewaniom pozwoli usnąć snem nieprzerwanym.
(...)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz