niedziela, 6 grudnia 2015

Porzucić formę

Czasem przełamać się tak ciężko, gdy wirus zaniechania krąży wokół nas.
Mimo to wstań, by w świecie zakłamania stworzyć nowy ład.

(...)
Porzucenie utożsamienia z formą, postrzeganą w kontekście życia społecznego, jest punktem zwrotnym, a zarazem wyjściowym do wszelkich zmian, które od tej pory spotykać będę już nie jako uczestnik zdarzeń, lecz ich baczny obserwator. Odrzucenie połączenia jest świadomym wyborem, oddzielającym to co prawdziwe, od tego co fikcyjne. Ażeby nieść na ustach pieśń istnienia, nie mogę popadać co rusz w okowy nieistnienia - iluzji, która kusi za każdym razem gdy tylko na nią spojrzeć, więc aby świadomie odmówić pokusy, należy nauczyć się spoglądać na świat oczyma duszy, narząd wzroku traktując jedynie jako wskazówkę.
W momencie wyjścia poza formę cielesną i wszelkie schematy, które są do niej przypisane, czuję się jakbym zrzucił ze swego serca ogromny ciężar, który już nie jest mi szkodliwy, a którego pozbycie się wyzwala nieopisany spokój. Znika strach, czas nie ma znaczenia, zmienia się wszystko, choć pozornie wszystko pozostaje na swoim miejscu. Zaczynam dostrzegać przestrzeń, czuć to co znajduje się w okół mnie. Czuję swoje ciało.

Przemiana jest niewiarygodna. Każdy mój ruch jest pełniejszy, każdy krok pewniejszy, czuję więcej, dociera do mnie więcej bodźców, czuję otoczenie. Dostrzegam swoje myśli i potrafię je kontrolować. Ego nie przestało istnieć, w pewien sposób mocno ograniczyłem jego możliwości, nie wpływa na mnie odkąd dostrzegłem, że nim nie jestem.

Nie ma wcześniej, ani później. Jest tylko to, co jest. Ciężko ubierać to w słowa, gdyż wydają się być one zbyt małe, zbyt nieprecyzyjne, by zobrazować to co czuję.

Nie można służyć Bogu i mamonie, tak jak nie można żyć w iluzji i szukać prawdy. Popełniałem wiele błędów, próbując znaleźć to, co koniec końców znalazło mnie samo, w momencie, w którym wydawało mi się, iż moje położenie jest tragiczne. Najciemniejsza godzina jest tuż przed świtem.

To dopiero początek długiej drogi. Jeśli rzeczywiście w nią wyruszę i nie pozwolę znów wtrącić się do lochu i zawierzyć iluzji, to będzie to początek wielkiej rzeczy. Pragnę nieść pieśń wieczności, lecz muszę pierwej stać się jej godzien. Niech więc to, co tu zapiszę stanie się swoistym dziennikiem, który pomoże mi wytrwać w mym postanowieniu i uczynić ze mnie na powrót tego, kim jestem.

Proszę wszelkie siły wszechświata oraz tego świata, w którym akurat się znajduję, by dopomogły mi w mojej misji, aby stać się godnym, jednym, wspólnym, aby powrócić do domu ojca i znów scalić się ze źródłem. Niechaj pomogą mi stać się silnym, nauczyć kontrolować swą moc, dostrzegać niedostrzegalne ludzkim okiem, czuć niewyczuwalne ludzkim węchem i słyszeć niesłyszalne ludzkim uchem. Niechaj pozwolą mi wyjść poza pieczęć ludzką i stać się kosmicznym światłem. Niechaj sprzyja mi nurt życia, pomagając kontrolować moje demony, a wszystkim zapytaniom, wahaniom i powątpiewaniom pozwoli usnąć snem nieprzerwanym.  
(...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz