sobota, 26 grudnia 2015

Czas jest fikcją.
Nie ma go, nie drażni.
Płochliwy wytwór mej wyobraźni.
Efekt dualny i prefekt dwóch jaźni,
nie straszny mi, nie martwi.

Czasu nie ma,
jest Teraz.
Co zawsze istniało, nie może umierać.
To teatr.
Karuzela.

Nie ma początku, więc czym jest koniec?
Nie gonię, nie tonę.
Stronię od tykania komend.
Dzwonek! Czas to fenomen.
Bączek iluzji, z fantazji polewą.
Teraz - to co innego.

Spokój i bezruch pośrodku nieładu.
Śród mroku pewność, stabilność i radość.
Lekkość, co miłość prosi do tańca,
śpiewy i salwy ku czci wybrańca.
Boskość oddana w imię jedności,
ocean czasu w kropli wieczności.
Ja i ona to wieczność,
nieśmiertelność.
Jestem jej częścią, toteż nią jestem.
Kiedy jej nie ma, nie mogę istnieć.

Matko i córko, wieczności kochanko,
tyle Cię ceni tylko ten, który dostrzegł.
Tyle Cię wielbi tylko ten, który widzi,
I tylko ten Ciebie godny,
który przy Tobie trwać będzie.

piątek, 25 grudnia 2015

Nie chcę nazywać, szukać znaczeń, nie chcę już wiedzieć.
Nie chcę mieć racji, nie szukam uwagi, nie potrzebuję przytakiwaczy.
Nie chcę posiadać, w tyle mam status swój, 
bo jeśli się wstydzę to nie przed wami, ale za was.
Nie chcę normalnym być, gdy tak pięknie jest kąpać się w czystym szaleństwie.
Nie chcę już chcieć nawet.
Czuć. Ot, cały sekret.

O okłamywaniu siebie

Doszedłem do perfekcji
w stawianiu celów,
stawiam je sobie jeden po drugim,
tak w kółko, tak ciągle,
niezwykle zawzięcie,
z uporem maniaka,
nic z nimi nie robię,
po prostu je stawiam.
Tak w kółko.

wtorek, 22 grudnia 2015

"Nie ma na świecie niczego tak świętego, żeby nie było narażone na świętokradztwo, lecz rzeczy boskie nie są mniej wzniosłe przez to, że istnieją ludzie, którzy godzą w wielkość, nie mogąc jej jednak naruszyć, gdyż znajduje się ona daleko poza ich zasięgiem. Nie to jest nienaruszalne, w co nikt nie godzi, lecz to, co nie podlega uszkodzeniu."

"Nihil in rerum natura tam sacrum est, quod sacrilegum non inveniat, sed non ideo divina minus in sublimi sunt, si exsistunt qui magnitudinem multum ultra se positam non tacturi appetant; invulnerabile est non quod non feritur, sed quod non laeditur."

"Broń posterunku, który ci wyznaczyła Natura! Jaki to posterunek? - pytasz. Prawdziwego człowieka."

"Assignatum a natura locum tuere. Quaeris quis hic sit locus? Viri"

SŁOWOTWÓR.8

Dziś każą nam płacić w imię Twoje,
choć jedyne co niesie wartość, to imię Twoje,
krew przelana w imię Matki.
Podeszwy trą swe w barwy flagi,
którą ktoś krył swym ciałem niegdyś,
bez rozumienia rangi sprawy,
każą nam kłaść się wśród poległych.
My jeszczem żywi, choć wciąż uśpieni,
wzajemnie sobie tak wmawiamy,
iż przejawem jest wolności,
to nasze braterskie przepychanie.

Uczą nas moralności żmije,
dzieląc i kłócąc między sobą.
Motylki nocne i krwiopije,
co mogły usnąć już, a broją.
Diabły, posłańce dawnych czasów,
co już strawiły własny ogon.
Loże starych arystokratów,
którzy nam wymyślili wolność.
Do tego stopnia poczuwając władni,
żeby nam wszystko móc odebrać.
Strachem przed śmiercią chcą nas karmić,
byśmy o życie mieli żebrać.

Lecz zapomnieli z jakiej ziemi
i poprzez jakie czasy kroczym.
My przez ojców tak nauczeni,
śmierci bezczelnie śmiać się w oczy.
I pókim zamkniem je na dobre,
to jeszcze krwi wam napsujemy,
zdrajce obleśne, wiarołomce,
nie damy wyrwać się z korzeni.
Tak doświadczeni jak nikt jeszcze,
wolności nigdy nie okupił,
cierpieniem które pali serce,
w imię miłości, ludzi.

niedziela, 13 grudnia 2015

SŁOWOTWÓR.7

Stary słowotwór

Błazny,
zawżdy każdy z was brzmi uwagi niewarty.
Na kolana karły.
Zostawcie artyzm, artyzmu bękarty.
Banda osłów, co chciała stworzyć własną Helladę,
gdzie wasze nogi bose, w doniosłe progi Aten.
Odłóżcie pióra.
Zdrajcy ideałów.
Zasługi wasze to bzdura,
współtwórcy banału.
Umarł król, tron stoi pusty.
Zapomnieli o nim..
Śród ryków gnuśnych, zapomnieli o swym stwórcy.

Są każdym wokół,
krzycząc: “po prostu sobą”.
Tak bardzo chcieliby,
a po prostu nie mogą..

Poeci

poniedziałek, 7 grudnia 2015

Cytatytytyt

  • "Kto rzeczywiście pragnie wymyślić coś nowego, nie może nie być szalonym."

  • "Rzeczywistość fizyczna jest bardziej stanem śmierci, niż sama śmierć jest w sobie, ze względu na ograniczenia, jakie sobie stawiacie."
  • "Nauka to fikcja, nie da się bowiem z poziomu naukowego zrozumieć zamysłu Boga."

  • "Żyjemy w nowym systemie, ale posługujemy się schematami typowymi dla tego starego."

  • "Ludziom o wiele łatwiej przychodzi sprawianie innym przykrości, niż uśmiechnięcie się do kogoś."

  • "Najdziwniejsze w dziwności jest to, że jest dziwna tylko dlatego, że odbiega od normalności, która jest niczym innym, jak dziwnością powieloną przez większą liczbę ludzi."

  • "Żadna religia nie jest ważniejsza, niż ludzkie szczęście."
"Nie ma żadnej potrzeby, żebyś badał przeszłość, którą w sobie nieświadomie nosisz. Wystarczy, że przejawia się ona w postaci myśli, emocji, pragnień, reakcji czy przytrafiających ci się zdarzeń zewnętrznych. Całą potrzebną ci wiedzę na jej temat i tak wydobędą trudne sytuacje, które napotkasz tu i teraz. Jeśli zaczniesz grzebać w przeszłości, stanie się ona bezdenną otchłanią, niewyczerpanym złożem, Być może wydaje ci się, że potrzebujesz więcej czasu, aby zrozumieć przeszłość lub się od niej uwolnić - innymi słowy, że przyszłość kiedyś w końcu uwolni cię od przeszłości. Otóż jest to złudzenie. Od przeszłości może cie bowiem uwolnić jedynie teraźniejszość. Nie uwolnisz się od czasu, mnożąc czas. Zwróć się ku potędze Teraźniejszości. Ona jest kluczem.

Co to takiego, potęga Teraźniejszości?

Jest to po prostu potęga twojej własnej obecności - twojej świadomości, wyzwolonej spod władzy form myślowych.
Rozpraw się więc z przeszłością na poziomie teraźniejszości. Im większą uwagą zaszczycasz przeszłość, tym więcej dodajesz jej energii i tym bardziej rośnie ryzyko, że zbudujesz z niej sobie "ja". Nie zrozum mnie źle: skupiona uwaga ma zasadnicze znaczenie, ale nie darz nią przeszłości jako takiej. Zajmij się teraźniejszością - swoim dzisiejszym postępowaniem, dzisiejszymi reakcjami, nastrojami, myślami, emocjami, lękami i pragnieniami. To one są zawartą w tobie przeszłością. Kiedy potrafisz być dość przytomny, żeby je wszystkie obserwować - nie krytycznie, ani analitycznie, lecz bezstronnie - znaczy to, że rozprawiasz się z przeszłością i rozpuszczasz ją mocą swojej obecności. Nie zdołasz odnaleźć siebie, zgłębiając przeszłość. Uda ci się to, gdy zapuścisz się w teraźniejszość."

Eckhart Tolle - Potęga Teraźniejszości

niedziela, 6 grudnia 2015

Co było twoim największym rozczarowaniem?

Ostatnio natknąłem się na niezwykle ciekawe pytanie, które poruszyło mą pamięcią, przy okazji skłaniając do pewnych przemyśleń. Pytanie brzmiało: Co było Twoim pierwszym, poważnym rozczarowaniem?

Zazwyczaj, na tego typu pytania, szukamy odpowiedzi powierzchownych, tj. nieudana randka, niespełniona miłość, przegrana w finale Ligi Mistrzów ulubionej drużyny, nie taki prezent, jakiego oczekiwaliśmy. Ja jednak postanowiłem temat ugryźć z nieco innej perspektywy, czy to przez wzgląd na moją odmienność, czy to z czystej satysfakcji, by raz jeszcze móc dopiec swojej rasie. 

Otóż, w moim przypadku, pierwszym, poważnym rozczarowaniem okazał się człowiek. Z perspektywy dwudziestu kilku lat spędzonych na tym świecie, w tym wcieleniu, stwierdzić mogę, że człowiek nie tylko był pierwszym rozczarowaniem, człowiek był, jest i zapewne będzie największym moim rozczarowaniem, który z kolei stanowi źródło wszelkich innych.

W domu wpajano mi potrzebę bycia dobrym, czynienia dobra lub raczej nie czynienia zła innej osobie. Jako dziecko wierzyłem w świat, który w mojej wyobraźni wykreowali rodzice. Świat, w którym ludzie są dla siebie przyjaźni, chcą współpracować dla wspólnych korzyści, nigdy kosztem drugiej osoby. Uczono mnie pomagać bezinteresownie, rozumieć i współczuć. Byłem dzieckiem beztroskim, rzec by można naiwnie szczęśliwym. Pozwalano mi rozwijać się tak jak chciałem oraz myśleć i działać tak jak to warunkowała moja natura. Do czasu.

Pierwsze rozczarowanie człowiekiem przyszło w szkole, kiedy to nauczyciele okazali się być kimś zupełnie innym, niż tego oczekiwałem. Nie próbowali rozwijać moich umiejętności, nie słuchali moich pytań, nie pozwalali wybiegać poza opracowany odgórnie system nauczania. To ja miałem słuchać tego, co oni mają mi do powiedzenia, musiałem rozumieć niebotyczne stosy bzdur, a co gorsza zaśmiecać nimi swój umysł, który dotąd pozostawał nieskażony piętnem zbędnych informacji. Miałem słuchać, przepisywać i powtarzać, by następnie ku ich uciesze recytować nic nie warte regułki lub życiorysy osób, których istnienia nawet nie byli mi w stanie udowodnić. To rozczarowanie ma także drugie dno, które dostrzegłem będąc już daleko poza systemem nauczania. Dlaczego tak wielką wagę przykłada się do tego, abyśmy poznawali życiorysy królów i dyktatorów, przebiegi wojen i wiele nieistotnych rzeczy, a nie skupia się na zorganizowaniu umysłu młodego człowieka? Chciałbym się uczyć o tym jak mogę sprawić, żeby świat był lepszy, jak mogę się uleczyć, albo jak osiągnąć zamierzony cel, nie interesuje mnie natomiast kim był Napoleon. To tak jakby ktoś celowo próbował zaśmiecać mój umysł, a wszystko to po to tylko, by zadowalać czyjeś niespełnione ambicje, podbijać statystyki, którymi każdy wychowawca mógł się potem chwalić, by ostatecznie otrzymać świstek papieru świadczący o tym, że byłem dobrą i posłuszną papugą.

W późniejszym czasie takich momentów rozczarowań było dużo. Zbyt dużo. Wszystkie kręciły się jednak w okół człowieka i jego egotycznej potrzeby udowadniania sobie samemu i wszystkim dookoła, że to właśnie on ma racje. On, czyli ja, czyli Ty, czyli nikt. Wszystkie rozczarowania wynikają z całkowitego niezrozumienia praw rządzących wszechświatem, praw natury, naszego przeznaczenia i naszej natury. Ujmując to językiem szkolnym - praca pt: "Cywilizacja człowieka" jest, najzwyczajniej w świecie, nie na temat.


Porzucić formę

Czasem przełamać się tak ciężko, gdy wirus zaniechania krąży wokół nas.
Mimo to wstań, by w świecie zakłamania stworzyć nowy ład.

(...)
Porzucenie utożsamienia z formą, postrzeganą w kontekście życia społecznego, jest punktem zwrotnym, a zarazem wyjściowym do wszelkich zmian, które od tej pory spotykać będę już nie jako uczestnik zdarzeń, lecz ich baczny obserwator. Odrzucenie połączenia jest świadomym wyborem, oddzielającym to co prawdziwe, od tego co fikcyjne. Ażeby nieść na ustach pieśń istnienia, nie mogę popadać co rusz w okowy nieistnienia - iluzji, która kusi za każdym razem gdy tylko na nią spojrzeć, więc aby świadomie odmówić pokusy, należy nauczyć się spoglądać na świat oczyma duszy, narząd wzroku traktując jedynie jako wskazówkę.
W momencie wyjścia poza formę cielesną i wszelkie schematy, które są do niej przypisane, czuję się jakbym zrzucił ze swego serca ogromny ciężar, który już nie jest mi szkodliwy, a którego pozbycie się wyzwala nieopisany spokój. Znika strach, czas nie ma znaczenia, zmienia się wszystko, choć pozornie wszystko pozostaje na swoim miejscu. Zaczynam dostrzegać przestrzeń, czuć to co znajduje się w okół mnie. Czuję swoje ciało.

Przemiana jest niewiarygodna. Każdy mój ruch jest pełniejszy, każdy krok pewniejszy, czuję więcej, dociera do mnie więcej bodźców, czuję otoczenie. Dostrzegam swoje myśli i potrafię je kontrolować. Ego nie przestało istnieć, w pewien sposób mocno ograniczyłem jego możliwości, nie wpływa na mnie odkąd dostrzegłem, że nim nie jestem.

Nie ma wcześniej, ani później. Jest tylko to, co jest. Ciężko ubierać to w słowa, gdyż wydają się być one zbyt małe, zbyt nieprecyzyjne, by zobrazować to co czuję.

Nie można służyć Bogu i mamonie, tak jak nie można żyć w iluzji i szukać prawdy. Popełniałem wiele błędów, próbując znaleźć to, co koniec końców znalazło mnie samo, w momencie, w którym wydawało mi się, iż moje położenie jest tragiczne. Najciemniejsza godzina jest tuż przed świtem.

To dopiero początek długiej drogi. Jeśli rzeczywiście w nią wyruszę i nie pozwolę znów wtrącić się do lochu i zawierzyć iluzji, to będzie to początek wielkiej rzeczy. Pragnę nieść pieśń wieczności, lecz muszę pierwej stać się jej godzien. Niech więc to, co tu zapiszę stanie się swoistym dziennikiem, który pomoże mi wytrwać w mym postanowieniu i uczynić ze mnie na powrót tego, kim jestem.

Proszę wszelkie siły wszechświata oraz tego świata, w którym akurat się znajduję, by dopomogły mi w mojej misji, aby stać się godnym, jednym, wspólnym, aby powrócić do domu ojca i znów scalić się ze źródłem. Niechaj pomogą mi stać się silnym, nauczyć kontrolować swą moc, dostrzegać niedostrzegalne ludzkim okiem, czuć niewyczuwalne ludzkim węchem i słyszeć niesłyszalne ludzkim uchem. Niechaj pozwolą mi wyjść poza pieczęć ludzką i stać się kosmicznym światłem. Niechaj sprzyja mi nurt życia, pomagając kontrolować moje demony, a wszystkim zapytaniom, wahaniom i powątpiewaniom pozwoli usnąć snem nieprzerwanym.  
(...)

sobota, 5 grudnia 2015


"Dzięki temu, co przeżyłem, wiem, że śmierć ciała i mózgu nie oznacza końca świadomości, a doświadczenie człowieczeństwa wykracza poza grób. Co ważniejsze, doświadczenie to trwa pod okiem kochającego Boga, któremu zależy na każdym z nas, w miejscu, do którego zmierza cały wszechświat i wszystkie zamieszkujące go istoty. 
Miejsce, w którym się znalazłem było jak najbardziej realne. Realne do tego stopnia, że to raczej życie na ziemi,do którego wróciłem, powinienem uznać za sen. Co wcale nie oznacza, iż nie cenię życia, które jest mi dane tu i teraz. Cenię je nawet bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Cenię je, ponieważ dopiero teraz dostrzegłem je w prawdziwym kontekście.
Życie doczesne nie jest pozbawione sensu, lecz z naszej perspektywy tego nie widzimy, przynajmniej na co dzień."

Eben Alexander - Dowód

czwartek, 3 grudnia 2015

"Mechanizm, który sprawia, że świadomość jest w swoim działaniu skrępowana czasem, tkwi głęboko w ludzkiej psychice. My tutaj zajmujemy się jednak czymś, co stanowi element gruntownej przemiany, jaka właśnie się dokonuje w zbiorowej świadomości kuli ziemskiej i dalszych rejonów: otóż świadomość ta budzi się ze snu o materii, formie i oddzieleniu. Następuje kres czasu. Rozbijamy klisze umysłowe, które przez całe eony dominowały nad ludzkim życiem i spowodowały niewyobrażalny bezmiar cierpień. Nie używam tu słowa "zło". Lepiej powiedzieć "nieświadomość" lub "niepoczytalność".

Eckhart Tolle - Potęga Teraźniejszości
"Dzikość przemawia do znudzonych lub zniechęconych - ludźmi i ich dziełem. Nie tylko pozwala ona uciec od społeczeństwa, ale jest idealnym stanem dla romantycznych jednostek, aby mogły ćwiczyć kult, jaki mają dla swej duszy. Samotność i swoboda, naturalne w głuszy, stwarzają idealny nastrój - melancholii lub egzaltacji."

Robert Nash - Wilderness and the American mind

SŁOWOTWÓR.6

Ból istnienia

Jestem naiwny, wiem to - mimo to nie jak większość,
jak Emoto widzę piękno, w każdym calu, w każdej kropli.
Żyję w utopii. Jestem lupą kreatora, radioodbiornikiem stwórcy,
a mimo tego, wśród ryków gnuśnych nadal gubię się jak głupcy,
wciąż jestem pusty, chcąc wypełniać świat życiodajną praną,
ja chce się uczyć, ale nie tego co wciąż narzucano mi.
Nie chcę nauczycieli, tych którzy nigdy nie wiedzieli, a wykreowali świat ten,
pragnę być jak ten, który tu był przede mną, wskazując drogę wam,
niezrozumiany – to on był drogą, tak jak każdy z was.
Taki był plan i tak nas wiedzie ewolucji ścieżka,
nie chcę już żyć światem, który nigdy nie miał miejsca.
Nie bawi mnie cywilizacja piekła, chcę być spokojny tak jak Eckhart,
dać ludziom wiarę i nadzieję, a przy tym samemu uwierzyć,
że to co teraz tu się dzieje, musi dziać się żeby świat był lepszy.
To pierwszy etap zrozumienia, wieczny lot ku słońcu,
to nie odwrót, ale powrót do domu praojców.

Jak mają nie kłamać dzieci karmione kłamstwem?
Jak chcemy bić o prawdę się w świecie skażonym fałszem?
Ile pragnień trzeba spełnić, ile wierzeń trzeba ziścić,
żeby poczuć się już pełnym i nie szerzyć nienawiści?
Ile wierzeń musi zginąć, aby w końcu ujrzeć prawdę
i co zdarzyć musi się, by uwolnić się od zmartwień?
Co tu dzieje się naprawdę i jak mówić mam już łatwiej
i jak prościej do was dotrzeć, abyście zechcieli dostrzec?

środa, 2 grudnia 2015

Dlaczego mnie o tobie w szkole nie uczyli? - Nikola Tesla

Ten serbski naukowiec wizjoner, żyjący w latach 1856 – 1943, jest twórcą ponad tysiąca różnych wynalazków, które zrewolucjonizowały nasz świat. Tesla był idealnym przykładem kogoś, kto przyszedł na Ziemię, żeby pomóc ludzkości się rozwinąć. Miał wizje, za każdym razem kiedy zamykał oczy. Mówił o rzeczach, których w jego czasach nie potrafiono słuchać. O niektórych jego wynalazkach i teoriach, naukowcy dzisiejszych czasów nie śmieliby śnic. Wymyślił m.in. silnik elektryczny, transformatory wysokiego napięcia, zegar elektryczny, baterię słoneczną, elektrownie wodną. Wymyślił ideę mikroskopów elektronowych, laserów, telewizji, internetu, telefonów komórkowych oraz darmowej i bezprzewodowej energii. Był przekonany, że jest w stanie zbudować urządzenie, dzięki któremu możliwe będzie wywoływanie deszczów na pustyni i dostarczanie energii w każde miejsce na świecie bez użycia jakiegokolwiek nośnika, czy środka transportu, natychmiast.

Nikola Tesla z dziecinną łatwością tworzył projekty oryginalnych pomysłów, które szokowały wszystkie znane autorytety. Był niebywale uzdolniony, miał wyjątkowy instynkt i dar przewidywania. Uchronił wielu swoich przyjaciół od nieszczęśliwych wypadków, przy tym cały czas pozostawał skupiony na pracy. Mimo intensywnych i długoletnich prac, pozostawał w pełni formy i zdrowia, nie przeszkadzały mu żadne przeciwności losu, ani straty poniesione przez zawistnych konkurentów, słabo prezentujących się na jego tle. Skąd brała się jego niezwykła wiedza, wszechstronność i przede wszystkim niezłomna, niezachwiana chęć i energia do nieustannych badań. Jaki był jego sekret? Czy był nadczłowiekiem, za którego wielu go uważa, reprezentantem wyższej cywilizacji, który przybył, aby nam pomóc?

Naukowiec stwierdził, w jednym z wywiadów, że to nie on jest autorem wszystkich tych wynalazków. Kiedy jako dziecko stracił brata, zaczął tworzyć wizje świata, który znał, po to, aby zastąpić nimi wizje związane ze śmiercią bliskiej osoby. Po pewnym czasie wizje zaczęły porywać go do krain, których dotąd nie znał, mógł podróżować w swej wyobraźni po całym wszechświecie, spotykając różne przejawy życia, poznając ich i wiele się od nich ucząc. Naukowo określa się to mianem odmiennego stanu świadomości. Osoba znajdująca się w takim stanie, może dostrzegać to, co teoretycznie jest poza zasięgiem jej zmysłów, może przemieszczać się do różnych miejsc i epok, nie stawiając przy tym żadnych ograniczeń. Wykazano, że jest to moment, w którym w mózgu aktywuje się przednia część prawej półkuli oraz tylna część lewej.

Tesla opisywał te stany w sposób szczególny, jakby otworzyły mu się oczy i nagle mógł dostrzec więcej, niż dotychczas. Mój umysł był napięty do granic możliwości i w pewnym momencie, stało się coś nie do pomyślenia. Usłyszałem tykanie zegarka, oddalonego trzy pokoje ode mnie, muchy lądujące na stole, powtarzający się stukot w moich uszach. W ciemnościach miałem czułość nietoperza i byłem w stanie odnaleźć rzeczy, zwłaszcza, dzięki mrowieniu w czole. Promienie słoneczne uciskały mój mózg tak, że niemal mdlałem. Powóz przejeżdżający niedaleko wywoływał wstrząs całego mojego ciała. I nagle ujrzałem błysk, jakby miniaturowe słońce. I w tym słońcu prawdy ujrzałem samego siebie. To był stan absolutnego szczęścia. Moje myśli przepływały bez końca i ledwo udawało mi się utrzymać je w miejscu. Podobne stany świadomości miewa ponoć wielu wynalazców i odkrywców, jednak Tesla nauczył się wchodzić w nie wtedy, kiedy tego chciał. Kontrolował to i mógł korzystać z tego, w dowolny dla siebie sposób. Nauczył się całkowicie izolować swój mózg od dopływu zewnętrznych bodźców. Po uzyskaniu tego stanu pojawiały się wizje. Dostęp do tego stanu pozwalał mu posiąść wiedzę, która nie była nigdzie dostępna. Nie potrzebował modeli, prób, eksperymentów, ani rysunków technicznych, cały proces twórczy odbywał się w jego wyobraźni. Mój mózg to tylko odbiornik. We wszechświecie znajduje się rdzeń, z którego uzyskujemy wiedzę, siłę, inspirację.

Tesla zakładał, że istnieje źródło wszelkiej wiedzy i energii, z którym możemy się łączyć, z którego możemy czerpać, jeżeli nauczymy się jak to robić. Chciał, żeby każdy na świecie mógł mieć dostęp do tego źródła i doświadczyć tego co on. Planował stworzyć urządzenie, które pozwoliłoby przenosić ludzi w odmienny stan świadomości. Już pod koniec XIX wieku prowadził doświadczenia, w których przy pomocy instrumentów, poprzez oświetlenie odpowiednich pól organizmów żywych, ukazywał niewidzialną gołym okiem aurę. Był przekonany o tym, że każdy przejaw życia we wszechświecie posiada świadomość, a wszystko jest jednym organizmem.

Tesla powiedział kiedyś: Wojny będą trwały, dopóki nie zniknie fizyczna przyczyna ich nawrotów, którą jest w ostatecznym rozrachunku rozległość planety, na której żyjemy. Jedynie usunięcie dystansu w każdej dziedzinie - transmisji wiedzy, transportu ludzi i zasobów oraz transportu energii, pewnego dnia zapewni trwałość przyjaznych stosunków. To czego najbardziej teraz potrzebujemy, to bliższy kontakt pomiędzy ludźmi i społecznościami z całej Ziemi oraz zniesienie tego fanatycznego oddania ideałom narodowego egoizmu i dumy, co zawsze podatne jest pogrążyć świat w prymitywnym barbarzyństwie. Czyżby był na tyle wszechstronny, żeby móc przewidzieć obraz świata i kierunek jego rozwoju? To, jak będziemy się zabijać w imię wymyślonych zasad, pieniędzy i fikcyjnych wartości. To, jak rządy państw będą walczyć o dominację nad innymi.

Pewne jest, że Nikola Tesla widział nieco więcej niż mu ówcześni i chyba, jak sam mawiał, znacząco wyprzedzał swoje czasy. Był swoistym impulsem zesłanym po to, aby rozbudzić ospałą ludzkość. Niestety ludzkość nie raczyła w pełni skorzystać z jego możliwości, odpychając jego pomysły, skutecznie niszcząc jego badania i wynalazki oraz rozkradając pomysły i patenty. Egotyczny umysł triumfował nad szczerą chęcią szerzenia świadomości wśród szerszej grupy ludzi, a Tesla pozostał nieznanym szerszej społeczności ojcem nowoczesności.


Posiadanie zwierzęcia nie może równać się niewolnictwu

Spostrzegłem dziś pewną panią, która, będąc na spacerze ze swoim czworonożnym pupilem, w ramach czasu przeznaczonego na zabawę ze zwierzęciem, po prostu ciągnęła go za sobą na smyczy, podciągając go co chwilę z impetem, tak by szedł możliwie najbliżej jej. Ta scena nasuwa na myśl jedno pytanie: Czy posiadanie zwierzęcia to jawne i legalne niewolnictwo?

Odpowiedź jest oczywista. Wiele historii, z różnych dziedzin życia, udowadnia nam, że to, co jest zakazane w jednym przypadku, może być całkowicie legalne w innym.

Dzieje się tak, ponieważ nie dostrzegamy, że pozornie różne od siebie przejawy ludzkiej egzystencji, mają ten sam schemat, a co za tym idzie – wspólne źródło. I tak jest w przypadku posiadania i niewolnictwa. Zarówno jedno, jak i drugie zjawisko jest efektem przekonania o tym, że mam prawo stawiać swoje istnienie wyżej niż inne. To się kłóci z wszelkimi przejawami domniemanej moralności i równości jaką obdarzyło nas życie. Z moralnego punktu widzenia pani, którą spostrzegłem, nie różni się niczym od osób, które nabywały, lub nabywają niewolników. Pójdźmy krok dalej. 
Jeżeli posiadane przez nas zwierzę spłodzi potomstwo, którego my jesteśmy prawnymi właścicielami i jako takowi zdecydujemy o jego oddaniu lub sprzedaży innej osobie, to moralnie możemy stanąć ramię w ramię z handlarzami ludźmi. Teoretycznie nadal, jak cywilizowani ludzie, którzy kochają zwierzęta, wychodzimy ze swoim czworonogiem na spacer.


Tak drastyczny problem oczywiście nie dotyczy wszystkich. Nie każdy, kto posiada zwierze, nabył je z głupoty. Jest bardzo wiele przypadków, w których zwierzęciu naprawdę jest lepiej, będąc w ludzkiej niewoli. Ważne jest, żeby ta niewola w żaden sposób nie przypominała tego, z czego się wywodzi. Czyńmy więc, jeśli już decydujemy się na posiadanie zwierzęcia, jak najlepiej dla naszego przyjaciela czworonoga.
"Nikt nigdy nie szedł za swym dobrym duchem aż do końca. Rezultatem mogła być słabość ciała, lecz chyba nikt nie mógł powiedzieć, że tego żałuje, bo zyskiwał życie w zgodzie z zasadami wyższego rzędu. Jeśli witasz dzień i noc z radością, życie ma woń kwiatów i słodko pachnących ziół, jest bardziej płynne, gwiaździste, nieśmiertelne - to jest twój sukces. Największe zdobycze i wartości najtrudniej docenić. Łatwo wątpimy w ich istnienie. Zapominamy o nich. A one są najprawdziwszą rzeczywistością. Prawdziwym żniwem mego codziennego życia jest coś tak nieuchwytnego i nieopisanego, jak odcienie poranka czy wieczoru. To odrobina schwytanego gwiezdnego pyłu, fragment złapanej tęczy."

Henry David Thoreau - Walden, czyli życie w lesie

wtorek, 1 grudnia 2015

"Stan obecności można poniekąd przyrównać do czekania. Jezus w niektórych przypowieściach mówi o czekaniu, posługując się nim jako analogią. Nie chodzi mu jednak o zwykłe czekanie, znudzone lub zniecierpliwione, ono bowiem stanowi zaprzeczenie teraźniejszości: czekający skupia się na jakimś punkcie w przyszłości, a teraźniejszość jest dlań wyłącznie przeszkodą na drodze do upragnionego celu. Jezus mówi o czekaniu jakościowo odmiennym, wymagającym niezachwianej baczności: w każdej chwili coś może się wydarzyć i jeśli nie jesteś całkowicie przebudzony, całkowicie nieruchomy, przeoczysz to zdarzenie. W stanie tym uwagę twoją bez reszty pochłania Teraźniejszość, nie pozostawiając miejsca na marzenia, myśli, wspominki i spodziewania: ani odrobiny napięcia ani lęku - tylko baczna obecność. Jesteś obecny całym swoim Istnieniem, każdą komórką ciała. Twoje "ja", które ma przeszłość i przyszłość, twoja, by tak rzec, osobowość - prawie zupełnie znika. Nie tracisz jednak niczego wartościowego. W istocie nadal jesteś sobą. Tak naprawdę jesteś sobą bardziej, niż kiedykolwiek - a raczej dopiero teraz jesteś sobą w sposób całkiem autentyczny.

"Bądź jak sługa, czekający, aż wróci jego pan" - mówi Jezus. Służący nie wie, o której godzinie pan wróci do domu. Czuwa więc, baczny, gotowy, nieruchomy, żeby nie przeoczyć powrotu pana. W innej przypowieści Jezus wspomina o pięciu głupich (nieświadomych) pannach, które mają za mało oliwy (świadomości), żeby podtrzymać ogień w swoich lampach (wytrwać w stanie obecności), toteż nie są gotowe na spotkanie oblubieńca (Teraźniejszości) i nie dostają się na ucztę weselną (nie doznają oświecenia). Tym pięciu pannom przeciwstawia pięć panien mądrych, którym oliwy (świadomości) nie brakuje."

Eckhart Tolle - Potęga teraźniejszości

poniedziałek, 30 listopada 2015

SŁOWOTWÓR.5

Jesteśmy biedni, przez to, że ślepi, a nie biedni,
chcemy być święci, a wciąż nas żywi chleb powszedni.
Będziemy wielcy, jeśli zgubimy jarzmo tożsamości,
tak piękni w prostocie swojej złożoności.

Oddajemy wszystko za poczucie bezpieczeństwa,
będąc tak blisko, gubimy istotę człowieczeństwa.
Choć mamy we krwi boską energię świata,
tak wielu cierpi, zamiast miłością się obdarzać.

Próżno mi szukać ukojenia, więc pozostaję wyrzutkiem,
śród tych, co gwarantem istnienia, uczynili wszystko, co nieludzkie.
Wszystko co puste jest warunkiem powodzenia,
tu nad potrzebę rozumienia wybiega życie - gnuśne.

SŁOWOTWÓR.4

Lament paranoika

.
WYBACZ ZA MĘTLIK W MEJ GŁOWIE,
CO PĘTLI SIĘ W TĘCZY I MĘCZY MNIE SŁOWEM.
COŚ JĘCZY NIE POWIEM,
SPLOT WĘŻY NA GŁOWIE,
CO SPĘDZI NOC Z POWIEK,
DZIŚ MOC JEST PUSTKOWIEM.
NO CHODŹ, NIC NIE POWIEM.
TOĆ CHODŹ JESTEM W TOBIE..

CHODŹ ZE MNĄ W CODZIENNOŚĆ
LUB CIEMNOŚĆ NA CHWILĘ.
DAJ ZERKNĄĆ W NAMIĘTNOŚĆ,
CHODŹ ZE MNĄ NA CHWILĘ.
SKĄD W TOBIE ZAWZIĘTOŚĆ
I WROGOŚĆ MIEJ LITOŚĆ,
SKĄD W TOBIE POGARDY 
I FAŁSZU POJĘTNOŚĆ,
SKĄD W TOBIE WĄTPLIWOŚĆ,
CO DAJE CI SIŁĘ?
CHODŹ ZE MNĄ,
CHODŹ ZE MNĄ NA CHWILĘ.

..
POKONAŁEM MILĘ,
DAJ CHWILĘ NA WYLEW.
MAM ĆMY PRZED OCZAMI,
COŚ TLI SIĘ NAD NAMI,
TO SNY O NAS SAMYCH,
MY W NICH ZANIKAMY.
W ARKANY FAMY
UTKANY NASZ LOS,
DZIŚ ILUZJI BRAMY OTWIERAM,
OT CO!
ZACIERAM GRANICĘ,
JUŻ WIDZĘ RÓŻNICĘ,
PODBIJAM MÓWNICĘ
I ZACZYNAM KRZYCZEĆ:

INNY JAM ZGOŁA,
BO NIE ZDOŁAM MILCZEĆ.
ZMYSŁU STODOŁA
JUŻ PRZESTAŁA ISTNIEĆ.
PĘKŁY ŁAŃCUCHY,
ZARDZEWIAŁY KRATY,
W PYŁ OBRÓCIŁEM MENTALNE ZAŚWIATY,
ADRIATYK MYŚLI I MYŚLI UŁOMNOŚĆ,
CHODŹ ZE MNĄ, WYSIL SIĘ,
PORZUĆ PRZEZORNOŚĆ.

SŁOWOTWÓR.3

Niechaj gwiazdy mówią za mnie,
w rytm rozbrzmiewa cały kosmos.
Bądź pochodnią, co nie gaśnie,
źródła prawdy pozwól dotknąć.
Pozwól iskrą być nadziei
i złodziei bądź królową,
bądź miłością, co nie dzieli,
daj urodzić się na nowo.
Tworząc cię na nowo,
ci oddaję wolną rękę.
Cierpliwości owoc,
źródło namiętności we mnie.
Tańcz we mnie,
jak latarnia we mgle,
we mnie światłem bądź.
Prowadź mnie za rękę,
chcę być twoim instrumentem.

SŁOWOTWÓR.2

Etiologia lęku

Dałbym się pociąć, podpalić i posypać solą,
żeby cię dotknąć, ocalić i pobyć z tobą.
Chcieli mnie odciąć, omamić, uzależnić od rutyny,
ja jestem odtąd słowami  i tym, do czego dążymy.
Jestem przestrzenią w okół, alfą i omegą,
tak na proscenium bogów, skarcili moje ego.

Będziemy sypiać razem, chociaż się nie znamy,
to jest apogeum zdarzeń, które wciąż przed nami.
To jest mauzoleum wrażeń, vis a vis kostnicy marzeń,
choć zaczynam się od wewnątrz, zewnątrz czyni mnie obrazem.

Idę na układ z losem, otwarta furtka.
Na przekór przeciwnościom, z głuchą niepewnością jutra.
Życie zbyt krótkie jest - trzeba korzystać,
to pierwszy krok i pierwszy dzień z reszty życia.
To jest ta chwila, gdy serce zaczyna bić,
a ty choć skrępowany, na przekór chcesz dalej iść.
To jest ten moment, dla którego tracisz głowę,
eskapizm staromodny jest, altruizm to fenomen.

CYTATY.CYTATY.CYTATY

  • "Apokalipsa jest ujawnieniem czegoś ukrywanego przed większością ludzi, w epoce zdominowanej przez kłamstwo i błędne wyobrażenia."

  • "Poznaj siebie, a poznasz wszechświat i Boga."

  • "Myślę, więc nie istnieje. Istnieję tylko, gdy umysł śpi."

  • "Nie jesteś człowiekiem z duszą. Jesteś duszą tymczasowo zamieszkującą swoje ciało."

  • "Jeśli traktujemy zdobywanie wiedzy poważnie, musimy posiadać wolność podążyć tam, gdziekolwiek te poszukiwania nas zaprowadzą. Wolny umysł nie jest szczekającym psem, żeby przywiązywać go do 3-metrowej smyczy."

  • "Najpierw uwierzę, potem zobaczę. Nigdy odwrotnie."

  • "Miłość nie jest intelektualną koncepcją, czy moralną koniecznością, czy czymkolwiek innym. Jest emocją w tle, gdy ktoś jest podłączony do dostępnej energii we wszechświecie, która jest oczywiście energią Boga."

  • "Nie będzie pokoju, dopóki nie odnajdziemy go w sobie."

  • "Nie zmienię kierunku wiatru, ale mogę przestawić swoje żagle tak, aby dopłynąć do celu."

  • "W jakże majestatycznym wszechświecie żyjemy, gdzie pierwotne drobiny gwiazd tańczą do dźwięku świętej geometrii i rytmu serca, tworząc tak zawiłą świadomość."

  • "Jesteśmy odbiornikami informacji kosmosu."

  • "Jedno jest wszystkim, a wszystko jednym."

  • "Doskonałość nie bierze się z jednokrotnego czynu, lecz z przyzwyczajenia."

  • "Nic rzeczywistego nie może być unicestwione. Nic nierzeczywistego nie istnieje. Tutaj tkwi boski spokój."

  • "Twoimi jedynymi ograniczeniami są te, które sam sobie narzucasz."

  • "Najmroczniejsza godzina jest tuż przed świtem."

  • "Wszystko, co człowiek uważa za prawdziwe, może się takim stać."

  • "Otrzymanie tego, czego chcesz nie jest problemem. Problemem jest zdecydowanie czego chcesz."

  • "Pozwól formie, jaką przybrał ten moment, być... całkowicie."


sobota, 28 listopada 2015

"Nie rozumiemy języka własnego ciała. Ciało jest mądre, ma wiele tysięcy lat doświadczeń. Moje ciało zawiera w sobie doświadczenie mojego ojca i mojej matki i ich ojca i matki i tak dalej, stulecie po stuleciu, w ciągu których nasienie mego ciała rozwinęło się w to, czym jest. Ma swój własny język. Najpierw trzeba go zrozumieć."

OSHO - Siedem ciał człowieka, czyli rzecz o naturze snów

piątek, 27 listopada 2015

Ludziom coraz trudniej jest...

... zaufać
... uwierzyć
... pomagać
... uśmiechać się
... wychodzić z samochodów

SŁOWOTWÓR.1

Chodź ze mną, daj rękę, nauczę cię patrzeć
tak lekko jak patrzy niemowlę,
na świat pełen przeszkód,
na ludzi o sercach jakoby z azbestu,
na zespół urojeń, który ktoś nazwał prawdą.
Nad marność cię pani wyniosę wszelaką,
na zło tego świata nauczę spoglądać z nadzieją.
Śmiejąc się w głos damy upust pogardzie,
a fałszu i prawdy w tym będzie po grosz.
Choć pieści nas ziemia, przyzywa nieboskłon,
więc czemu oddamy uwagi swej moc?
Kłaść się będziemy i sypiać z gwiazdami,
by na koniec upaść, obrócić się w proch.
A gdy życie to w tło się zamieni dla innych,
znów ku gwiazdom ruszymy, tak wolni jak nigdy,
bez granic, bez ciał naszych, splątani u źródła.
I stojąc u progu królestwa swych przodków,
harmonii melodię zagramy na lutniach.
Chodź ze mną, bez wahań, życie weź na spół,
gdyż wedle praw świata, wymagam kontrastu.
"Spróbuj zauważyć, czy zdarza ci się narzekać - głośno albo tylko w duchu - na okoliczności, w których się znalazłeś, na to, co robią, bądź mówią inni, na otoczenie, sytuację życiową lub nawet pogodę. Narzekanie zawsze stanowi objaw braku zgody na to, co jest. Zawsze też niesie ze sobą nieświadomy ładunek negatywnej energii. Kiedy narzekasz, ustawiasz się w roli ofiary. Gdy natomiast rzeczowo wypowiadasz się w jakiejś sprawie, bierzesz ją we własne ręce. Zmień więc sytuację, przechodząc do czynów, bądź zabierając głos, jeśli to konieczne lub możliwe; możesz też wyjść z obecnego układu albo go zaakceptować. Każde inne rozwiązanie jest szaleństwem."

Eckhart Tolle - Potęga Teraźniejszości

Napoleon Hill - Przechytrzyć diabła

wtorek, 13 stycznia 2015

Dogmat "Ja"

Problem z wyimaginowaną formą "ja" należy rozpatrywać zarówno z perspektywy nauki, jak i duchowości. Świat zewnętrzny wmawia nam odrębność. My niestety mu w to wierzymy, myśląc, że jesteśmy odosobnionymi jednostkami, w żaden sposób ze sobą nie połączonymi. Musimy zrozumieć w końcu, że tego typu postrzeganie jest tożsame z wizją świata geocentrycznego. To, że poznaliśmy już i zrozumieliśmy tak wiele fascynujących zjawisk, które dzieją się we wszechświecie, nie oznacza, że od tej pory nie popełniamy już błędów. Kiedy spojrzysz na to z szerszej perspektywy, stwierdzisz, że popełniamy ich coraz więcej, przywiązując się do nich, przyzwyczajając i ulegając ich narkotycznemu działaniu. Jednym z takich narkotycznych dogmatów jest właśnie forma "ja", "mnie". Wydaje się, na pierwszy rzut oka, że nie ma w tym nic dziwnego. Nic dziwnego, że tego nie widzicie. Wszak jak wyjść z więzienia, jeżeli nie wiem, że w nim siedzę? "Ja" jest tylko i wyłącznie identyfikacją czegoś, co wielu określa mianem "ego". Twór ten, nazywany w niektórych kręgach diabłem lub po prostu naszą ciemną stroną, jest czymś, co pragnie utożsamienia się z jak największa ilością pustych form, po to by odwrócić naszą uwagę od prawdy, która niesie ze sobą boski nektar oświecenia.
Od dziecka wmawiano nam, że jesteśmy osobnymi jednostkami. Ja nazywam się X24, a moja siostra Y24. Gdyby w to miejsce wstawić ludzkie imiona, wszystko wyglądałoby w porządku, prawda? Ludzkie imiona to tylko nazwy, a spójrz jak wielką wagę do nich przywiązujemy. Od tego zazwyczaj się zaczyna, a potem karuzela wyimaginowanych doświadczeń zaczyna się rozpędzać. Wychowanie, szkoła, studia, praca, sukces, sława, to wszystko zmusza nas do myślenia tylko o sobie. Do myślenia indywidualnego. Jakbyśmy nie czuli się nawzajem i byli dla siebie obcy. Nawet wymyślone sztucznie więzy rodzinne, zmuszają nas do tego. To moja rodzina, a to już nie. Jesteśmy samolubni i egotyczni.

Ostatnimi czasy bardzo modne stało się poszukiwanie samego siebie. Młodzież przechodzi okres buntowniczy, bo chce wyrazić swoją oryginalność, ktoś inny porzuca oryginalność, w celu zrobienia oszałamiającej kariery zawodowej, licząc na to, że przyniesie mu ona spełnienie. Coraz więcej ludzi udaje, gra, stwarza pozory kogoś kim nie jest, po to by odnaleźć się wśród innych. Wszystko to jest efektem poszukiwania własnego "ja". Jeżeli przyjąć, że rzeczywiście jest ono tylko iluzją utożsamienia, to śmiało możemy powiedzieć, że coraz więcej ludzi poświęca się poszukiwaniom czegoś, co tak naprawdę nie istnieje. Śmieszne, ale prawdziwe.
Jakie są tego efekty?
Świat jest w totalnym chaosie i dezorganizacji. Zamiast współpracować, na wszystkich płaszczyznach rozwoju, stworzyliśmy globalny wyścig szczurów, w pogoni za kawałkiem sera, bo czymże więcej jest, w perspektywie wieczności, ten ziemski przystanek? Wyścig szczurów zamienił wspaniałą niegdyś krainę, określaną w wielu księgach jako raj, w nieszczęśliwy i nieudany eksperyment zawładnięcia świata przez człowieka. Dlaczego idąc do sklepu mam do wyboru dziesiątki powielających się produktów, które powodują zbędne zakłopotanie? Na półkach stoi pięć rodzai mleka, od różnych producentów, z których każdy uważa, że jest najlepszy. Dlaczego zamiast jeździć jednym rodzajem samochodu, mam do wyboru tysiące różnych, a przy tym nie stać mnie na większość z nich, a ich utrzymanie i ekologiczność pozostawia wiele do życzenia? Zamiast ogromnej liczby powielających swoje produkty firm, moglibyśmy stworzyć jedną, której produkt byłby tak unikatowy, że zniwelowałby poziom emisji zanieczyszczeń, tworząc rzeczywiście użyteczny i bezpieczny produkt. Nie potrafimy współpracować, a brak współpracy nigdy nie wróży nic dobrego. Zastanówmy się tylko, jak daleko moglibyśmy się rozwinąć, gdybyśmy znaleźli wspólny język, gdybyśmy potrafili rozmawiać i nauczyli się działać razem. Nie potrafiąc współpracować w świecie zewnętrznym, w żaden sposób nie dowiemy się jak współpracować w sferze ducha. Niektórzy z nas nadal nie wierzą, że jest to w ogóle możliwe. Cóż się jednak dziwić, skoro jesteśmy jak te statki na ocenie, dryfujące bez swojego kapitana. Takimi właśnie okrętami stajemy się, nazbyt wierząc w naszą odrębność i indywidualność. Egotyczny twór zawładnął naszymi umysłami, a my mu bezwładnie ulegamy, nie zauważając nawet w jakiej sytuacji się znajdujemy.

Dogmat "Ja"stworzył jeszcze jeden bardzo duży problem, którego niewiele osób na świecie jest świadomych. Wiara w naszą odrębność zamknęła nas w dosyć sztywnym, szarym i smutnym świecie, w którym każdy próbuje wygrać dla siebie jak najwięcej kosztem innych. To powoduje, że jesteśmy jako rasa, mimo swej ogromnej liczby, bardzo przewidywalni, mało skomplikowani. Ponadto z niebywałą łatwością można nami manipulować i kontrolować.


W gruncie rzeczy mamy niewyobrażalną moc i posiadamy umiejętność niewidzialnego kontaktu z każdą inną osobą na świecie, zamykamy się na właściwe postrzeganie świata. Brniemy bezwiednie w krainę fikcji, wymyśloną przez ograniczone umysły, nieznanych nam nawet, ludzi. Ulegamy komfortowi pozostawania wśród tłumu, nie wyróżniania się. Myślimy tak jak większość, przez co wierzymy w to co większość i jak większość dostrzegamy tylko wierzchołek góry lodowej.  

sobota, 3 stycznia 2015

Dualizm, czy monizm?

Rzeczywistość domniemana jest dualna. Mamy ciepło i zimno, dobro i zło, światło i mrok, a w końcu wiarę i naukę, które przez wiele wieków ze sobą rywalizowały, wypierając się nawzajem w szaleńczej walce o dominację. Dualizm zakłada istnienie dwóch równorzędnych sił, stron, które ze sobą rywalizują. Taką naturę świata uznaliśmy dawno temu za właściwą i takiej właśnie ulegamy.
Tymczasem, wyjaśniając przy okazji, dlaczego rzeczywistość nazwałem domniemaną, muszę sprostować i zanegować taki porządek rzeczy. Świat tylko z pozoru jest dualny, to co widzimy, co odczuwamy, to iluzja, którą mało kto potrafi dostrzec.

Właściwie nie istnieje takie zjawisko jak zimno. Odczuwamy różne natężenia ciepła, które wzrasta i maleje. Najniższa możliwa temperatura wynosi minus 273,15 stopni Celsjusza i określana jest zerem absolutnym, które jest niczym innym jak całkowitym brakiem ciepła. Mówiąc prościej zimno nie jest przeciwieństwem ciepła, lecz jego całkowitym deficytem. Podobnie jest w przypadku światła i mroku. Są różne natężenia światła, może być światło oślepiające, wręcz wypalające nam gałki oczne, mało dostrzegalne, lub całkowicie nie dostrzegalne. Wówczas możemy mówić o mroku, ciemności, która się jednak nie pogłębia i stanowi efekt braku światła. Analogicznie rzecz ujmując, zło również nie istnieje jako takie. Nie jest to siła równie mocna i konkurencyjna, co dobro. Jest to efekt całkowitego braku dobra lub inaczej, całkowitego braku boga.
Taki punkt widzenia rzuca całkowicie inne światło na postrzeganie wielu zjawisk i prawidłowości zachodzących w naszym życiu. Mimo wszystko, większość z nas cały czas wierzy w istnienie zimna, ciemności i zła, podobnie jak w to, że nauka i duchowość nie są w stanie działać na wspólnej płaszczyźnie. Owszem, przez wieki było to utrudnione, nie jednak z powodu odmiennych płaszczyzn funkcjonowania tych dwóch sfer, ale zbyt daleko idących, samolubnych i nieprzemyślanych, zazdrosnych dążeń osób, które przez lata wiodły prym, stanowiąc o rozwoju i aktualnym stanie nauki i duchowości. To przez zarozumiałych naukowców i kleryków, którzy uważali, że tylko oni mają rację, wyśmiewając i przeklinając innych, dziś mówimy o odkryciach naukowych, zapominając o odkryciach duchowych lub odwrotnie. To przez nich nie potrafiliśmy znaleźć konsensusu pomiędzy tymi dwiema latarniami rodzaju ludzkiego. Nie moglibyśmy bowiem nazywać się ludźmi, gdyby nie nasza wiara i nasz umysł, reprezentowane kolejno przez duchowość i naukę. Dlaczego więc dwie sfery, które świadczą o tym, kim podobno jesteśmy, nadal utożsamiane są jako osobne, oddalone od siebie światy?


Śmiem twierdzić, że nie powinno istnieć rozdzielenie na naukę i duchowość, są to po prostu dwie drogi wiodące do poznania, dlatego lepiej byłoby dla nas, gdybyśmy nauczyli się łączyć te dwie płaszczyzny, przy zachowaniu naturalnych praw rządzących wszechświatem, motywowani jedynie słusznymi celami i wizjami, dążyć do ciągłego rozwoju, nieustającej ewolucji, przy tym ciesząc się boską obfitością życia ziemskiego.